Witam,
Tym razem mam dla Was recenzje cieni firmy Makeup Geek. Bardzo długo zbierałam się do tego aby tą recenzję przygotować i napisać. Generalnie sama nie wiem czemu to tyle zajęło, ale chyba chciałam mieć pewność, że to co Wam powiem będzie w 100% odzwierciedleniem tego jak jest w rzeczywistości. Nie, żebym resztę recenzji pisała inaczej, ale cienie to coś bardzo specyficznego i dopiero dłuższa praca z nimi może nam wiele powiedzieć, to czy dobrze się nakładają, czy się osypują czy też nie, jaki jest stopień pigmentacji i w końcu jak się łączą z innymi, rozcierają itd.
Jest wiele recenzji tych cieni w sieci, na rożnych blogach, YouTube i prawdopodobnie będę kolejna osoba, która uważa je za naprawdę godne uwagi.
Jakiś czas temu firma Makeup Geek przesłała mi kilka swoich produktów do przetestowania, a dziś chciałam podzielić się z Wami moimi odczuciami na temat właśnie cieni tejże marki.
Wkłady cieni ( bo o nich będzie tu mowa ) przychodzą do nas zapakowane w maleńkie tekturowe kopertki, które z tyłu posiadają otwór na nazwę koloru a z przodu jest widoczny własnie kolor.
Otrzymałam 14 cieni o bardzo dobrej pigmentacji, pięknych kolorach i niesamowitej trwałości. Wielkością są takie same jak wkłady Inglota, KOBO czy też MAC. Gramatura to zaś 1,8g. Niestety nie wiem jaką gramaturę mają cienie Inglot i KOBO bo nigdzie nie mogłam tego znaleźć.
Jakiś czas temu firma Makeup Geek przesłała mi kilka swoich produktów do przetestowania, a dziś chciałam podzielić się z Wami moimi odczuciami na temat właśnie cieni tejże marki.
Wkłady cieni ( bo o nich będzie tu mowa ) przychodzą do nas zapakowane w maleńkie tekturowe kopertki, które z tyłu posiadają otwór na nazwę koloru a z przodu jest widoczny własnie kolor.
Otrzymałam 14 cieni o bardzo dobrej pigmentacji, pięknych kolorach i niesamowitej trwałości. Wielkością są takie same jak wkłady Inglota, KOBO czy też MAC. Gramatura to zaś 1,8g. Niestety nie wiem jaką gramaturę mają cienie Inglot i KOBO bo nigdzie nie mogłam tego znaleźć.
Miałam do wyboru 14 kolorów z pośród szerokiej bo aż składającej się z 70 cieni gamy kolorystycznej. Mój wybór padł w większości na cienie perłowe, ale wybrałam również kilka matów.
Na pierwszy ogień pójdzie piękny szampański cień o nazwie Shimma Shimma. To bardzo dobrze napigmentowany, szampański odcień. Świetnie rozjaśnia wewnętrzne kąciki ale również idealnie nadaje się jako rozświetlacz. Nie jest nachalny i pozostawia piękną taflę. Pokusze się o stwierdzenie, że ten cień potraktowany jako rozświetlacz może śmiało konkurować z nie jednym rozświetlaczem.
Kolejnym cieniem jest Peatch Smootie. Jest to matowy bardzo delikatny brzoskwiniowy odcień. Doskonale nadaje się do rozcierania innych cieni. Jego pigmentacja jest całkiem niezła jak na cień tak jasny. Pięknie potrafi ocieplić niejeden makijaż pozostawiając delikatną mgiełkę koloru.
Gold Digger to przepiękne żółte złoto. Jest bardzo dobrze napigmentowany o perłowym wykończeniu. Konsystencja jest Iekko mokra jeśli można tak powiedzieć. Pięknie współgra z pigmentem Makeup Geek Kryptonite. Propozycja takiego makijażu znajdziecie tutaj KLIK
Cupcake to brudny róż o wykończeniu matowym. Ładnie wygląda sam nałożony na cała powiekę, ale ja używam go głównie do rozcierania. Pigmentacja jest całkiem niezła, generalnie nie ma się do czego przyczepić :)
Kolejny to Twilight, który jest perłowym zgaszonym wrzosem z nutką różowego odcienia. A przynajmniej tak mi się wydaje :) To również jeden z tych cieni, który ma nieco "mokrą" konsystencję. Pigmentacja jest bardzo dobra, ładnie się nakłada i rozciera. Nic dodać, nic ująć :)
Moondust to typowe stare złoto, może ciut wpadające w platynę. Ma perłowe wykończenie i przepięknie będzie wyglądał w bardziej nudziakowych makijażach.
Sensuous to kolejny z cieni w kolorystyce brudnych różo-wrzoso-fioletów. Ten cień jest w cieplej tonacji ze zlotymi drobinkami, ktore pieknie prezentuja siue na powiece.
Piękne perłowe bordo to kolor o nazwie Burlesque. Świetna pigmentacja, potrafi być bardzo subtelny i rozetrzeć się delikatnie ale może być również niesamowicie intensywny.
Drama Queen to jeden chyba z piękniejszych cieni Makeup Geek. Jest to bardzo ciemna oberżyna o perłonym wykończeniu z lekkimi ciemno fioletowymi drobinkami. Doskonale nadaje się do pogłębiania cienia w zewnętrznym kąciku oka. Cień jest świetnie napigmentowa.
Envy to kolejny przepiękny ciemny kolor o świetnej pigmentacji. Tym razem jest to głęboka ciemna zieleń. Niestety zdjęcie lego nie oddaje jak przepięknie się mieni drobinkami zieleni.
Następny w kolejce to Ocean Breeze- piękny ciemny błękit o wykończeniu perłowym. Pigmentacja jest genialna zresztą jak większość cieni MUG :)
Mermaid to już chyba kultowy cień. Ciężko opisać ten cień, jest to swego rodzaju kameleon. Nazwa Mermaid ( syrena ) świetnie trafia w cień bo to kolor właśnie rybich łusek mieniących się zielonkawym złotem, turkusem. Mieniący się ni to błękit, morski, zieleń. Ale na pewno piękny i świetnie się prezentuje nakładany palcem :) wtedy jest najbardziej intensywny. Niestety zdjęcia kompletnie nie oddają uroku tegoż cienia ( tu wyszedł jakby był błękitny ), a szkoda :(
Przedostatnim już cieniem jaki posiadam w mojej małej kolekcji Makeup Geek to cień Sea Mist. Jest to matowa przybrudzona zieleń z delikatnymi srebrnymi drobinkami, które po pewnym czasie stają się w ogóle nie widoczne. Jest to cień zdecydowanie bardziej suchy w swej konsystencji niż inne cienie tej marki.
Last but not least to Cocoa Bear - jest to matowy czekoladowy brąz. Bardzo intensywny. To brąz o ciepłych nutach, przywodzący na myśl mleczną czekoladę.
Ok, dobrnęłam do końca, hehe już wiem czemu było mi tak ciężko zmobilizować się aby napisać tą recenzje, dużo zdjęć i robienia kolaży, które są bardzo czasochłonne.
A ponieważ jestem perfekcjonistką i dążę aby mój blog cieszył oko i każda recenzja była wyczerpująca , zajmuje mi to tak dużo czasu.
Jak widzicie, jest dużo ochów i achów, ale uwierzcie mi warto, cienie są świetne, pigmentacja genialna i świetnie się na nich pracuje. Jedyny minus to taki, że są dostępne tylko na stronie producenta. Ich koszt to $5,99. Myślę, że jeśli chcecie zainwestować swoje pieniążki to te cienie zdecydowanie są godne uwagi.
Dajcie znać jak Wam się podoba. Czy macie już te cienie, jak się u Was sprawdzają. A jeśli macie, które cienie są Waszymi ulubionymi i które byście poleciły.
Z mojej strony to na dziś tyle, a już niebawem kolejny tutek dla Was :)
Do następnego...