Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paleta Cieni. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paleta Cieni. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 października 2014

Recenzja: Makeup Geek - Cienie + SWATCHE

Witam,

Tym razem mam dla Was recenzje cieni firmy Makeup Geek. Bardzo długo zbierałam się do tego aby tą recenzję przygotować i napisać. Generalnie sama nie wiem czemu to tyle zajęło, ale chyba chciałam mieć pewność, że to co Wam powiem będzie w 100% odzwierciedleniem tego jak jest w rzeczywistości. Nie, żebym resztę recenzji pisała inaczej, ale cienie to coś bardzo specyficznego i dopiero dłuższa praca z nimi może nam wiele powiedzieć, to czy dobrze się nakładają, czy się osypują czy też nie, jaki jest stopień pigmentacji i w końcu jak się łączą z innymi, rozcierają itd.





Jest wiele recenzji tych cieni w sieci, na rożnych blogach, YouTube i prawdopodobnie będę kolejna osoba, która uważa je za naprawdę godne uwagi.

Jakiś czas temu firma Makeup Geek przesłała mi kilka swoich produktów do przetestowania, a dziś chciałam podzielić się z Wami moimi odczuciami na temat właśnie cieni tejże marki.

Wkłady cieni ( bo o nich będzie tu mowa ) przychodzą do nas zapakowane w maleńkie tekturowe kopertki, które z tyłu posiadają otwór na nazwę koloru a z przodu jest widoczny własnie kolor.




Otrzymałam 14 cieni o bardzo dobrej pigmentacji, pięknych kolorach i niesamowitej trwałości. Wielkością są takie same jak wkłady Inglota, KOBO czy też MAC. Gramatura to zaś 1,8g. Niestety nie wiem jaką gramaturę mają cienie Inglot i KOBO bo nigdzie nie mogłam tego znaleźć.





Miałam do wyboru 14 kolorów z pośród szerokiej bo aż składającej się z 70 cieni gamy kolorystycznej. Mój wybór padł w większości na cienie perłowe, ale wybrałam również kilka matów.

Na pierwszy ogień pójdzie piękny szampański cień o nazwie Shimma Shimma. To bardzo dobrze napigmentowany, szampański odcień. Świetnie rozjaśnia wewnętrzne kąciki ale również idealnie nadaje się jako rozświetlacz. Nie jest nachalny i pozostawia piękną taflę. Pokusze się o stwierdzenie, że ten cień potraktowany jako rozświetlacz może śmiało konkurować z nie jednym rozświetlaczem.



Kolejnym cieniem jest Peatch Smootie. Jest to matowy bardzo delikatny brzoskwiniowy odcień. Doskonale nadaje się do rozcierania innych cieni. Jego pigmentacja jest całkiem niezła jak na cień tak jasny. Pięknie potrafi ocieplić niejeden makijaż pozostawiając delikatną mgiełkę koloru.



Gold Digger to przepiękne żółte złoto. Jest bardzo dobrze napigmentowany o perłowym wykończeniu. Konsystencja jest Iekko mokra jeśli można tak powiedzieć. Pięknie współgra z pigmentem Makeup Geek Kryptonite. Propozycja takiego makijażu znajdziecie tutaj KLIK


Cupcake to brudny róż o wykończeniu matowym. Ładnie wygląda sam nałożony na cała powiekę, ale ja używam go głównie do rozcierania. Pigmentacja jest całkiem niezła, generalnie nie ma się do czego przyczepić :)


Kolejny to Twilight, który jest perłowym zgaszonym wrzosem z nutką różowego odcienia. A przynajmniej tak mi się wydaje :) To również jeden z tych cieni, który ma nieco "mokrą" konsystencję. Pigmentacja jest bardzo dobra, ładnie się nakłada i rozciera. Nic dodać, nic ująć :)


Moondust to typowe stare złoto, może ciut wpadające w platynę. Ma perłowe wykończenie i przepięknie będzie wyglądał w bardziej nudziakowych makijażach.



Sensuous to kolejny z cieni w kolorystyce brudnych różo-wrzoso-fioletów. Ten cień jest w cieplej tonacji ze zlotymi drobinkami, ktore pieknie prezentuja siue na powiece.



Piękne perłowe bordo to kolor o nazwie Burlesque. Świetna pigmentacja, potrafi być bardzo subtelny i rozetrzeć się delikatnie ale może być również niesamowicie intensywny.



Drama Queen to jeden chyba z piękniejszych cieni Makeup Geek. Jest to bardzo ciemna oberżyna o perłonym wykończeniu z lekkimi ciemno fioletowymi drobinkami. Doskonale nadaje się do pogłębiania cienia w zewnętrznym kąciku oka. Cień jest świetnie napigmentowa.



Envy to kolejny przepiękny ciemny kolor o świetnej pigmentacji. Tym razem jest to głęboka ciemna zieleń. Niestety zdjęcie lego nie oddaje jak przepięknie się mieni drobinkami zieleni.



Następny w kolejce to Ocean Breeze- piękny ciemny błękit o wykończeniu perłowym. Pigmentacja jest genialna zresztą jak większość cieni MUG :)


Mermaid to już chyba kultowy cień. Ciężko opisać ten cień, jest to swego rodzaju kameleon. Nazwa Mermaid ( syrena ) świetnie trafia w cień bo to  kolor właśnie rybich łusek mieniących się zielonkawym złotem, turkusem. Mieniący się ni to błękit, morski, zieleń. Ale na pewno piękny i świetnie się prezentuje nakładany palcem :) wtedy jest najbardziej intensywny. Niestety zdjęcia kompletnie nie oddają uroku tegoż cienia ( tu wyszedł jakby był błękitny ), a szkoda :(


Przedostatnim już cieniem jaki posiadam w mojej małej kolekcji Makeup Geek to cień Sea Mist. Jest to matowa przybrudzona zieleń z delikatnymi srebrnymi drobinkami, które po pewnym czasie stają się w ogóle nie widoczne. Jest to cień zdecydowanie bardziej suchy w swej konsystencji niż inne cienie tej marki.


Last but not least to Cocoa Bear - jest to matowy czekoladowy brąz. Bardzo intensywny. To brąz o ciepłych nutach, przywodzący na myśl mleczną czekoladę.


Ok, dobrnęłam do końca, hehe już wiem czemu było mi tak ciężko zmobilizować się aby napisać tą recenzje, dużo zdjęć i robienia kolaży, które są bardzo czasochłonne.

A ponieważ jestem perfekcjonistką i dążę aby mój blog cieszył oko i każda recenzja była wyczerpująca , zajmuje mi to tak dużo czasu.

Jak widzicie, jest dużo ochów i achów, ale uwierzcie mi warto, cienie są świetne, pigmentacja genialna i świetnie się na nich pracuje. Jedyny minus to taki, że są dostępne tylko na stronie producenta. Ich koszt to $5,99. Myślę, że jeśli chcecie zainwestować swoje pieniążki to te cienie zdecydowanie są godne uwagi.

Dajcie znać jak Wam się podoba. Czy macie już te cienie, jak się u Was sprawdzają. A jeśli macie, które cienie są Waszymi ulubionymi i które byście poleciły.

Z mojej strony to na dziś tyle, a już niebawem kolejny tutek dla Was :)

Do następnego...

Dominika

czwartek, 24 lipca 2014

Makijaż - Rose Akcent

Witam,

Jakiś czas temu zostałam poproszona o zrobienie makijażu w odcieniach różu. Postanowiłam spełnić tą prośbę. Makijaż jest hm... powiedziałabym delikatny, nie wiem czy osoba która mnie o niego poprosiła będzie zadowolona no ale zobaczymy :)



Cóż, z różem trzeba bardzo uważać, szczególnie kiedy jest dość intensywny. Dlaczego? Ponieważ, takie odcienie potrafią bardzo zmęczyć oko. Nie umiejętnie nałożone sprawiają, że oko wygląda na zaczerwienione, zmęczone, jakbyśmy cały czas płakały. Dlatego bardzo ważne jest zadbanie aby linia wodna zaznaczona była białą bądź cielistą kredka. To bardzo ładnie otworzy oko, sprawi, że cały look będzie bardziej świeży, a my nie będziemy wyglądać jakbyśmy nie spały całą noc.






Cienie jakich użyłam w tym makijażu to: czysta matowa biel ( KOBO 101 ) użyta na całą ruchomą powiekę, w załamaniu to kombinacja jasnego i lekko ciemnego pomarańczu z paletki Del Mar firmy Sleek a następnie roztarcie ich koralowym perłowym cieniem Inglot nr 407. Dolna powieka to matowy róż Inglota nr 362. Wewnętrzny kącik oka to Inglot Double Sparkle nr 496. Kreska na górnej linii rzęs to żelowy eyeliner firmy Essence. Jak zawsze kreska umieszczona na 2/3 całości linii rzęs. Na linii wodnej biała kredka a rzęsy wytuszowane i doklejone połówki sztucznych ( Ardel nr 318 ).




Tak prezentuje się całość, mam nadzieje że Wam się podoba. Piszcie w komentarzach na dole co myślicie o takim zestawieniu. Lubicie róże czy raczej inne kolory. 

Dziękuję Wam za uwagę i do następnego...

Dominika

niedziela, 20 lipca 2014

Recenzja: Sleek - Rio Rio

Witam,

Jeśli śledzicie mojego bloga i Facebooka zapewne wiecie, że niedawno zakupiłam nową paletkę Sleek - Rio Rio. Będąc w drogerii Superdrug podeszłam do szafy Sleek'a jak to mam w zwyczaju i już miałam sięgnąć po jedną ze starszych palet, których po prostu wcześniej nie kupiłam a warto by je było mieć w swym kuferku, ale skusiłam się na najnowszą. Hehe, to chyba moja próżność bo pomyślałam, kurcze fajnie, tej paletki jeszcze nie widziałam na żadnym z blogów które przeglądam - więc jestem pierwsza!!!! :)



Dziś właśnie recenzja tejże paletki. Jest to paleta z iście wakacyjnymi kolorami, soczyste jasne kolory, choć można tu również znaleźć obowiązkową czerń oraz kilka cieni w ciemniejszych odcieniach. Z drugiej strony, nazwa i kolorystyka wskazuje na kolorowy karnawał w Rio.




Powinnam wspomnieć, że zdecydowanie nie jest to paletka dla nieśmiałych dziewczyn, ponieważ kolory jakie tutaj znajdziecie są naprawdę baaardzo egzotyczne. Jaskrawe złote żółcie, metaliczne zielenie, intensywne fuksje i wiele więcej. Ta paletka została stworzona do kreowania oryginalnych i bardzo wyjątkowych makijaży - choć wg mnie można nią wyczarować dzienny subtelny makijaż :)





Ale po kolei, w poście z dziennym makijażem wykonanym tą paletką ( Sleek Rio Rio Makijaż Dzienny ) wspomniałam, że Sleek chyba zmienił formułę swoich cieni. Dlaczego tak uważam, ponieważ w kilku ostatnich paletkach które posiadam, te cienie są delikatniejsze - tzn. mam wrażenie jakby były bardziej satynowe ( w swej konsystencji ), nie osypują się tak bardzo jak chociażby z paletki The Orginal co bez wątpienia jest na mega plus. Co do samych cieni, no cóż jak zawsze świetna pigmentacja za niewielkie pieniążki, blendują się bardzo dobrze, czarnego można bez wątpienia używać jako kreski na mokro lub nie.

Teraz swatche i kilka słów o każdym z cieni. 

Pierwszy na liście to Tropics. Jest to mocno pomarańczowy kolor o wykończeniu matowym. Mogłabym rzec soczysty oranż. 



Kolejny to Night Fever - matowa fuksja, bardzo mocno napigmentowany.



Ipanema - to trzeci w kolejności cień z górnego rzędu. Jest to piękny brązowo-bordowy matowy kolor z delikatnymi złotymi drobinkami ale nie wyglądającymi nachalnie.


Następny to Caipirinha- piękna jasna metaliczno - perłowa zieleń. 



Piąty cień w górnym rzędzie to Urca - jest to szampański perłowy cień. Mogę powiedzieć, że z powodzeniem można by go użyć jako rozświetlacza tylko bardzo delikatnie. Świetnie się również sprawdzi w wewnętrznym kąciku oka.



Ostatni Leblon to matowa czerń. Nie muszę chyba mówić jak dobrze jest napigmentowana :)




Przechodząc do dolnego rzędu zaczynamy od Cachaco - jest to perłowa biel, bardzo intensywnie napigmentowana, zdecydowanie do wewnętrznego kącika oka.


Kolejny w rzędzie to City of God - piękne intensywne żółte złoto ( 24 karatowe ) :)


Następny w kolejce to Copacabana - jasno beżowy cień z delikatnymi złotymi drobinkami, nałożony na całą powiekę tworzy doskonały podkład dla reszty cieni. Drobinki się nie osypują i pięknie migoczą w świetle przy czym muszę zaznaczyć, że nie są nachalne i nie wyglądają tandetnie.


Sao Conrado to śliczny perłowy jasny róż, ja używam w załamaniu powieki, żeby lekko ocieplić mój dzienny makijaż, rozciera się bardzo dobrze tworząc delikatną mgiełkę. Przyznam szczerz, że używałam również na policzki w charakterze różu i też wyglądał całkiem przyzwoicie.


Bossa Nova - to jeden z tych ciemniejszych cieni. Jest to metaliczny fiolet opalizujący na fioletowo- niebiesko.



Ostatni z całej palety to Leme - metaliczny granat. Świetny do pogłębienia zewnętrznego kącika oka, ale myślę, że w połączeniu z duraline super eyeliner :) - co prawda nie sprawdzałam jeszcze ale nie omieszkam przetestować :)



I tak prezentuje się cała paletka. Jak wcześniej wspomniałąm cienie bardzo intensywne, soczyste - nie będą każdemu odpowiadać. Jest to wersja limitowana więc zapewne długo nie zabawi na rynku.

Co myślicie o takim zestawieniu, narobiłam Wam już smaka nowym dzieckiem Sleek'a?

A może już macie i używacie, piszcie w komentarzach na dole.

Ja na pewno jeszcze się nią pobawię i wyczaruje coś bardziej szalonego. Jak tylko to nastąpi dam Wam znać. A tym czasem serdecznie dziękuje Wam za Wasz czas i do następnego...

Dominika

wtorek, 8 lipca 2014

Dzienny Makijaż - Sleek Rio Rio

Witam, 

Post tak na szybko, wczoraj wybrałam się do drogerii Superdrug  ( Wielka Brytania ) i zaglądnęłam do szafy Sleeka. Co prawda poszłam z zamiarem kupna innej paletki a wyszłam z najnowszą Rio Rio. Spodziewajcie się recenzji już niebawem, a dziś szybciutko chciałam pokazać Wam mój dzisiejszy makijaż właśnie wykonany w 100% ta paletką.

Przyznam Wam szczerze, że kompletnie nie wiedziałam co z tego wyjdzie i jeszcze jedno, od jakiegoś czasu Sleek chyba dopracował formułę swoich cieni bo mam wrażenie, że są delikatniejsze w swej formie ( jeśli można tak powiedzieć ). Ale o tym przy recenzji...

A to dzisiejsza propozycja, szybka, łatwa i bardzo delikatna. Kolory jakich użyłam to bardzo jasny beżowy z pięknymi złotymi drobinkami, które się nie osypują tylko mienią na powiece - nałożyłam go na całą ruchomą powiekę.  Perłowy jasny róż nałożony na załamanie i lekko ponad nim - przy roztarciu pozostawia delikatną mgiełkę oraz mocno perłowe biały i szampański ( w wewnętrznym kąciku oka ). Kreskę przy linii rzęs narysowałam najpierw tym brązowo-bordowym kolorem z delikatnymi złotymi drobinkami a następnie dodałam troszkę czarnego tylko przy samych rzęsach.



Cienie, których użyłam to: Copacabana, Sao Conrado, Ipanema, Urca, Cachaco i Leblon.



Jak Wam się podoba?

Słyszałyście już o tej paletce?

Dajcie znać w komentarzach i do następnego...

Dominika
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...