czwartek, 31 lipca 2014

Kolorowa Kreska na Lato

Witam,

Lato w pełni, piękna pogoda ( również u mnie ) więc postanowiłam przygotować dla Was coś łatwego i bardzo kolorowego. Ostatnio przeglądając filmiki na YouTube natknęłam się na makijaż który zaprezentowała KatOsu. Bardzo łatwy i w zasadzie szybki makijaż opierający się i skupiający swoją uwagę na kolorowej kresce. KatOsu użyła tam połączenia trzech kolorów - soczystej pomarańczy, intensywnego różu oraz fioletu. Ja natomiast pomysł podłapałam ale żeby nie zostać posądzoną o całkowite zgapienie postanowiłam użyć nieco innych kolorów. Moje propozycje są dwie, jedna to bardzo jasna żółć, przechodząca w oranż kończąc na intensywnym różu, druga to kolory bardziej zimne, zielenie, błękity i fiolety. 




Makijaż jest naprawdę mega prosty, zajmuje dosłownie kwadrans a wygląda świeżo, wakacyjnie i kolorowo. Więc jeśli macie Ochotę to zapraszam.



Płaskim pędzelkiem ( Hakuro H70 ) pokrywam całą powiekę matowym cielistym cieniem aby wyrównać koloryt.



Następnie białą kremową kredką i płaskim skośnym pędzelkiem ( Bellapierre ) namalowałam kreskę na górnej linii rzęs wzdłuż całej powieki ( jak jakbyście to robiły czarnym eyelinerem ).



Po namalowaniu kreski zaczynając od wewnętrznego kącika pokrywam go matowym cieniem (zaczynam od najjaśniejszego) do 1/3 powieki.



Następnie zmieniam kolor w pośredni i granice cienia nakładam również lekko na wcześniejszy cień aby utworzyć płynne przejście między kolorami.



Na sam koniec dokładam ostatni cień. Kreska gotowa, bardzo efektowna i prosta.



Teraz przechodzę do załamania powieki, którą przy użyciu pędzelka do rozcierania ( Hakuro H79 ) zaznaczam matowym beżem aby pogłębić naturalny cień i zaznaczyć załamanie.



Aby zakończyć makijaż oka w wewnętrzny kącik nakładam biały opalizujący pyłek (precyzyjny mały płaski pędzelek Maestro 360 w rozmiarze 8). To nada lekkiego błysku i sprawi że oko będzie bardziej rozświetlone.



Tuszujemy rzęsy a linię wodną maluję na biało.




Na resztę twarzy nakładam róż ( pędzelek Real Techniques - stippling brush - duo fibre ) i maluje usta błyszczykiem. Kości policzkowe zaznaczam rozświetlaczem (pędzelek małe jajeczko Hakuro H13) i makijaż skończony.




Dziś propozycja dwóch zestawień kolorystycznych. Oczywiście Wy możecie wykorzystać swoje własne połączenia kolorów, wcale nie musi to być tylko trzy kolory, zawsze możecie dodać więcej, pamiętając tylko aby spójnie do siebie pasowały i płynnie przechodziły. Ja użyłam matowych kolorów ale wychodząc na wieczorną imprezę możecie użyć błyszczących odcieni. Natomiast w ciągu dnia na środek powieki dodać lekkiego błysku wklepując coś delikatnie połyskującego. inwencja należy do Was.




Dajcie znać czy przyda Wam się taka propozycja i czy coś byście zmieniły.

Dziś to wszystko z mojej strony. Jak zawsze zachęcam do odwiedzenia mojego profilu na Makeup Geek i kliknięciu serduszek jeśli któryś z makijaży Wam się spodobał.

Dziękuje Wam za uwagę i życzę miłego weekendu :)

Dominika 

wtorek, 29 lipca 2014

Recenzja: Makeup Geek Pigmenty

Witajcie,

Jakiś czas temu zgłosiła się do mnie Heather z firmy Makeup Geek i zaproponowała mi współprace oraz wysłanie kilku produktów do przetestowania i podzielenia się z Wami moją opinią na ich temat. Mogłam wybrać 5 pigmentów, 14 cieni i 2 róże.



Dzisiejszy post jest o pigmentach właśnie. Wybrałam 5 pięknych pigmentów, które są świetnie napigmentowane, dają ciekawe efekty i o dziwo maja różną fakturę - co mnie zdziwiło ale i rozbudziło moją ciekawość.


Mój wybór padł na Vegas Lights, Insomnia,  New Year Eve, Kryptonite i Bewitched.



Cóż mogę powiedzieć, dużo się naczytałam o produktach Makeup Geek i bardzo chciałam je wypróbować. I kiedy Heather do  mnie napisała uwierzcie mi byłam bardzo zadowolona i zaskoczona zarazem.



Wcześniej wspomniałam, że pigmenty mają różną fakturę. Tak, zgadza się, jedne są bardzo kremowe i łatwo "chwytają" się skóry a inne są jakby grubiej zmielone i drobinki są większe. Ale ogólnie moje pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Z przykrością muszę przyznać, że ostatnio nie miałam kompletnie czasu na malowanie i nie mogłam nacieszyć się wszystkimi cudeńkami Makeup Geek tak jakbym chciała. Ale wszystko przede mną i już niebawem nadrobię zaległości.

Pigmenty przychodzą do nas w plastikowych słoiczkach o pojemności 1.4 grama. Dodatkowo zapakowane są w kartonowe pudełeczko. Sitko jest dostarczane osobno, tak więc śmiało możemy podziwiać te małe cudeńka w całej swej okazałości, choć trzeba być naprawdę ostrożnym żeby wszystkiego nie wysypać :)



A teraz zapraszam na swatche i kilka słów o każdym z pigmentów jakie otrzymałam.

Na pierwszy ogień idzie Kryptonite. To piękny khaki opalizujący na złoto, jest bardzo drobno zmielony więc co za tym idzie świetnie "chwyta " się skóry i dobrze rozciera. Pigmentacja jest też bardzo dobra.


Kolejny to Isomnia, niesamowicie napigmentowany. Kolor bardzo ciężki do określenia, jest to kameleon pięknie opalizujący. W pojemniczku wygląda na brąz z drobinkami ale w rzeczywistości to morski, czasem błękit a po dobrym roztarciu piękny czekoladowy brąz. To odpowiednik Mac'owego pigmentu Blue Brown. Ja co prawda go nie posiadam ale wiem, że mając ten nie muszę już kupować Mac'a. Zdaje się, że Inglot również posiada bardzo podobny odcień w swej kolekcji to pigment nr 85. To właśnie jeden z tych pigmentów, które mają troszeczkę inna konsystencję niż te bardziej kremowe. Wizualnie i nabierając na palec ma się wrażenie, że posiada większe i grubsze drobiny.



Przejdźmy dalej, kolejny to New Year Eve, to pigment szampański, ale nie pozostawia generalnie żadnej poświaty tylko delikatne złote drobinki. Będzie pięknie wyglądał nałożony na środek powieki czy to w dziennym makijażu czy bardziej błyszczący akcent w makijażu wieczorowym. W świetle słonecznym migocze niesamowicie. Zresztą możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Pięknie, prawda?




tak się prezentuje w świetle słonecznym

Zostały nam jeszcze dwa. Czwarty w kolejności to Vegas Lights - to piękny rudo-miedziany kolor. Niesamowicie napigmentowany. Faktura raczej z tych o grubszym zmieleniu drobinek - widocznych na zdjęciu, co nie zmienia faktu, że rozciera się świetnie i ma piękny kolor.


Jak to się mówi last but not least - Bewitched. To bardzo ładny delikatny fiolet z delikatnymi srebrnymi drobinkami. Faktura bardzo drobno zmielonego pigmentu, dobrze napigmentowany. Zobaczymy jak się będzie spisywał w akcji.



To tyle moich pigmentów z Makeup Geek. Muszę  przyznać, że rzeczywiście kosmetyki są godne uwagi, jakość jest bardzo dobra. Nie odbiega niczym od produktów takich jak MAC czy Inglot. I co jest dla niektórych bardzo ważne te kosmetyki nie są testowane na zwierzętach. 

Już niedługo przygotuję dla Was również recenzję cieni jakie otrzymałam bo są naprawdę świetne i co mogę powiedzieć - jestem naprawdę pod dużym wrażeniem. Nie mówię tego dlatego, że dostałam te produkty do przetestowania tylko taka jest moja ocena. To, że są polecane przez wiele osób to dlatego, że po prostu są tego warte. 

Dajcie znać, czy taka recenzja się Wam przydała, czy miałyście już styczność z pigmentami Makeup Geek. A może zachęcone moją oceną zamierzacie sprawić sobie kilka. Piszcie w komentarzach poniżej. Ja dziś Wam dziękuje za uwagę i życzę miłego dnia...

Dominika

czwartek, 24 lipca 2014

Makijaż - Rose Akcent

Witam,

Jakiś czas temu zostałam poproszona o zrobienie makijażu w odcieniach różu. Postanowiłam spełnić tą prośbę. Makijaż jest hm... powiedziałabym delikatny, nie wiem czy osoba która mnie o niego poprosiła będzie zadowolona no ale zobaczymy :)



Cóż, z różem trzeba bardzo uważać, szczególnie kiedy jest dość intensywny. Dlaczego? Ponieważ, takie odcienie potrafią bardzo zmęczyć oko. Nie umiejętnie nałożone sprawiają, że oko wygląda na zaczerwienione, zmęczone, jakbyśmy cały czas płakały. Dlatego bardzo ważne jest zadbanie aby linia wodna zaznaczona była białą bądź cielistą kredka. To bardzo ładnie otworzy oko, sprawi, że cały look będzie bardziej świeży, a my nie będziemy wyglądać jakbyśmy nie spały całą noc.






Cienie jakich użyłam w tym makijażu to: czysta matowa biel ( KOBO 101 ) użyta na całą ruchomą powiekę, w załamaniu to kombinacja jasnego i lekko ciemnego pomarańczu z paletki Del Mar firmy Sleek a następnie roztarcie ich koralowym perłowym cieniem Inglot nr 407. Dolna powieka to matowy róż Inglota nr 362. Wewnętrzny kącik oka to Inglot Double Sparkle nr 496. Kreska na górnej linii rzęs to żelowy eyeliner firmy Essence. Jak zawsze kreska umieszczona na 2/3 całości linii rzęs. Na linii wodnej biała kredka a rzęsy wytuszowane i doklejone połówki sztucznych ( Ardel nr 318 ).




Tak prezentuje się całość, mam nadzieje że Wam się podoba. Piszcie w komentarzach na dole co myślicie o takim zestawieniu. Lubicie róże czy raczej inne kolory. 

Dziękuję Wam za uwagę i do następnego...

Dominika

niedziela, 20 lipca 2014

Recenzja: Sleek - Rio Rio

Witam,

Jeśli śledzicie mojego bloga i Facebooka zapewne wiecie, że niedawno zakupiłam nową paletkę Sleek - Rio Rio. Będąc w drogerii Superdrug podeszłam do szafy Sleek'a jak to mam w zwyczaju i już miałam sięgnąć po jedną ze starszych palet, których po prostu wcześniej nie kupiłam a warto by je było mieć w swym kuferku, ale skusiłam się na najnowszą. Hehe, to chyba moja próżność bo pomyślałam, kurcze fajnie, tej paletki jeszcze nie widziałam na żadnym z blogów które przeglądam - więc jestem pierwsza!!!! :)



Dziś właśnie recenzja tejże paletki. Jest to paleta z iście wakacyjnymi kolorami, soczyste jasne kolory, choć można tu również znaleźć obowiązkową czerń oraz kilka cieni w ciemniejszych odcieniach. Z drugiej strony, nazwa i kolorystyka wskazuje na kolorowy karnawał w Rio.




Powinnam wspomnieć, że zdecydowanie nie jest to paletka dla nieśmiałych dziewczyn, ponieważ kolory jakie tutaj znajdziecie są naprawdę baaardzo egzotyczne. Jaskrawe złote żółcie, metaliczne zielenie, intensywne fuksje i wiele więcej. Ta paletka została stworzona do kreowania oryginalnych i bardzo wyjątkowych makijaży - choć wg mnie można nią wyczarować dzienny subtelny makijaż :)





Ale po kolei, w poście z dziennym makijażem wykonanym tą paletką ( Sleek Rio Rio Makijaż Dzienny ) wspomniałam, że Sleek chyba zmienił formułę swoich cieni. Dlaczego tak uważam, ponieważ w kilku ostatnich paletkach które posiadam, te cienie są delikatniejsze - tzn. mam wrażenie jakby były bardziej satynowe ( w swej konsystencji ), nie osypują się tak bardzo jak chociażby z paletki The Orginal co bez wątpienia jest na mega plus. Co do samych cieni, no cóż jak zawsze świetna pigmentacja za niewielkie pieniążki, blendują się bardzo dobrze, czarnego można bez wątpienia używać jako kreski na mokro lub nie.

Teraz swatche i kilka słów o każdym z cieni. 

Pierwszy na liście to Tropics. Jest to mocno pomarańczowy kolor o wykończeniu matowym. Mogłabym rzec soczysty oranż. 



Kolejny to Night Fever - matowa fuksja, bardzo mocno napigmentowany.



Ipanema - to trzeci w kolejności cień z górnego rzędu. Jest to piękny brązowo-bordowy matowy kolor z delikatnymi złotymi drobinkami ale nie wyglądającymi nachalnie.


Następny to Caipirinha- piękna jasna metaliczno - perłowa zieleń. 



Piąty cień w górnym rzędzie to Urca - jest to szampański perłowy cień. Mogę powiedzieć, że z powodzeniem można by go użyć jako rozświetlacza tylko bardzo delikatnie. Świetnie się również sprawdzi w wewnętrznym kąciku oka.



Ostatni Leblon to matowa czerń. Nie muszę chyba mówić jak dobrze jest napigmentowana :)




Przechodząc do dolnego rzędu zaczynamy od Cachaco - jest to perłowa biel, bardzo intensywnie napigmentowana, zdecydowanie do wewnętrznego kącika oka.


Kolejny w rzędzie to City of God - piękne intensywne żółte złoto ( 24 karatowe ) :)


Następny w kolejce to Copacabana - jasno beżowy cień z delikatnymi złotymi drobinkami, nałożony na całą powiekę tworzy doskonały podkład dla reszty cieni. Drobinki się nie osypują i pięknie migoczą w świetle przy czym muszę zaznaczyć, że nie są nachalne i nie wyglądają tandetnie.


Sao Conrado to śliczny perłowy jasny róż, ja używam w załamaniu powieki, żeby lekko ocieplić mój dzienny makijaż, rozciera się bardzo dobrze tworząc delikatną mgiełkę. Przyznam szczerz, że używałam również na policzki w charakterze różu i też wyglądał całkiem przyzwoicie.


Bossa Nova - to jeden z tych ciemniejszych cieni. Jest to metaliczny fiolet opalizujący na fioletowo- niebiesko.



Ostatni z całej palety to Leme - metaliczny granat. Świetny do pogłębienia zewnętrznego kącika oka, ale myślę, że w połączeniu z duraline super eyeliner :) - co prawda nie sprawdzałam jeszcze ale nie omieszkam przetestować :)



I tak prezentuje się cała paletka. Jak wcześniej wspomniałąm cienie bardzo intensywne, soczyste - nie będą każdemu odpowiadać. Jest to wersja limitowana więc zapewne długo nie zabawi na rynku.

Co myślicie o takim zestawieniu, narobiłam Wam już smaka nowym dzieckiem Sleek'a?

A może już macie i używacie, piszcie w komentarzach na dole.

Ja na pewno jeszcze się nią pobawię i wyczaruje coś bardziej szalonego. Jak tylko to nastąpi dam Wam znać. A tym czasem serdecznie dziękuje Wam za Wasz czas i do następnego...

Dominika
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...