wtorek, 28 czerwca 2016

Makijaż - Roses

Witam,

Mamy już początek lata, a mnie ostatnio naszło na makijaż w odcieniach brudnych róży i burgundu. Malowałam ot tak, ale nawet nie przypuszczałam, ze tak dobrze będę się czuła w takich odcieniach i śmiało mogę nosić takie kolory w codziennym makijażu. Zdjęcie nie oddaje tego, ale nie przypuszczałam ze takie cieniowanie i blendowanie na około oka oraz zestawienie kolorów tak bardzo uwypukli mój niebieski kolor tęczówki. 


W tym makijażu użyłam przeważającej ilości cieni z Makeup Geek, których jak wiecie jestem fanką i uważam, że są świetnej jakości, ostatnio również upatrzyłam sobie pigment Inglot 119, który jest tak uniwersalny, że świetnie sprawdza się w połączeniu neutralnych brązów takich jak w moim wcześniejszym makijażu jak i w połączeniu z różami.

Bazą pigmentu jest ciemny beż, ale ponieważ opalizuje na złoto, różowy i jak większość pigmentów Inglot jest wielowymiarowy. Świetnie wpasowuje się w rożne zestawienia kolorystyczne oraz tak makijaże dzienne jak i wieczorowe.



Po krótce przedstawię Wam sposób w jaki nakładałam cienie i gdzie mniej więcej je rozmieściłam. Całą ruchomą powiekę pokryłam bardzo jasnym beżowym delikatnie satynowym cieniem MUG Vanilla Bean, co sprawiło, że powierzchnia oka optycznie stała się powiększona. Zabieg ten również ułatwia późniejsze rozcieranie innych cieni. Obszar ruchomej powieki tuż nad załamaniem pokryłam bardzo delikatnym brudnym różem MUG Cinderella z delikatnymi drobinkami i dobrze roztarłam tworząc mgiełkę koloru. Samo załamanie to matowy brudny róż MUG Cupcake. Zewnętrzny kącik to mieszanka pięknego burgundu o perłowym wykończeniu oraz matowej ciemnej śliwki - oczywiście z takimi kolorami trzeba bardzo uważać bo niestety można zrobić sobie krzywdę, przy nie umiejętnym nałożeniu i złym roztarciu.

Wisienką na torcie jest mój ostatni ulubieniec pigment Inglot 119, nałożony na środek powieki, delikatnie roztarty, który przepięknie się mieni kolorami delikatnego złota, różu - coś pięknego...


Wewnętrzny kącik to Duochrome z Makeup Geek - I'm Peachless który opalizuje na brzoskwiniowy (zamiennikiem tego cienia jest pigment KOBO 505 Sea Shell ). Dolna powieka to kombinacja cienia Cupcake, duochromu oraz bardzo ciepłego czekoladowego cienia Cocobear.

W zewnętrznym kąciku dokleiłam jeszcze polówki rzęs Eylure - Fleur Loves, które dodatkowo zagęszczą rzęsy i nadadzą spojrzeniu tego czegoś :)


Poniżej znajdziecie listę wszystkich produktów jakich użyłam w makijażu oka:
  • Pigment Inglot 119
  • Cienie MUG - Cinderella, Cupcake, I'm Peachless, Cocoa Bear, Vanilla Bean, Burlesque
  • Cień KOBO - 114 Aubergine
  • Pigment MUG - Satellite
  • Pomada do brwi Anastasia Beverly Hills - Dark Brown
  • Żel do brwi - Makeup Revolution - I love My tint - Fairest
  • Maskara - L'Oreal False Lash Sculpt
I co sądzicie o takim zestawieniu kolorystycznym? Mnie osobiście się bardzo podoba :)

Piszcie w komentarzach pod postem i do następnego...

Dominika

piątek, 3 czerwca 2016

Recenzja: Bodetko Lash

Witam,

Dziś przychodzę do Was z recenzją odżywki, którą zdecydowałam się zakupić i poużywać przez dłuższy czas.


Już od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem zakupu jakiejś dobrej odżywki do rzęs, ale nie bardzo wiedziałam na czym mam się skupić. Na rynku jest całkiem spora oferta odżywek, ale czy na pewno są warte swej ceny i czy spełnią moje oczekiwania? Przejrzałam sporo blogów i rożnych recenzji na Youtube i po dłuższym przemyśleniu zdecydowałam się na Bodetko Lash. Link do sklepu znajdziecie TUTAJ

Wiele słyszałam dobrego o tej odżywce i że pierwsze efekty widać już po mniej więcej miesiącu stosowania. 

Zacznę może od tego dlaczego właściwie zdecydowałam się na jakąkolwiek odżywkę (czy serum jak kto woli). Nie mogę powiedzieć żeby moje rzęsy były rzadkie, krótkie, bo tak nie jest, są ok ale chciałam je lekko wzmocnić, zagęścić. A jeśli do tego udałoby mi się uzyskać efekt dłuższych rzęs to już w ogóle byłabym w niebo wzięta.


Nie chciałam również zagęszczać ich 3 do 1 czy cokolwiek podobnego, bo jakoś to do mnie nie przemawia. Miałabym ciągłe poczucie, że mam doklejone sztuczne i czułabym się nieswojo - po prostu sztucznie. Tym bardziej że przy naturalnych rzęsach zawsze mogę dokleić kępki lub cały pasek, takich na jakie mam w danej chwili ochotę i mogę modelować moje oko jak chce. Sztuczne zagęszczenie nie dałoby mi chyba tej możliwości (jeśli się mylę to mnie poprawcie :) )

Tak czy siak, zdecydowałam się na serum-odżywkę i mój wybór padł na Bodetko Lash. Na stronie producenta kupiłam mniejszą wersję tego produktu, bo nie chciałam wydawać na raz ok 150zl. i nie byłam pewna czy w moim przydatku ten prodkct zadziała i przyniesie mi oczekiwane rezultaty.

Sama transakcja przebiegła bardzo sprawnie i już na drugi dzień produkt został wysłany do mnie. Dodatkowym plusem był fakt, że nie zapłaciłam za przesyłkę - a jak wiecie mieszkam w Wielkiej Brytanii, -wiec śmiało mogę to potraktować jako dodatkowy bonus.

Po tygodniu odżywka była już u mnie w domu. Byłam bardzo podekscytowana i chciałam jak najszybciej zacząć jej używać :) wiec szybko zmyłam makijaż, oczyściłam twarz i zabrałam się do nakładania serum :)

Odżywka przychodzi do nas w kartonowym opakowaniu, które (wg mnie) daje wrażenie, że kupiło się coś bardzo ekskluzywnego.


Producent oferuje nam dwie pojemności odżywki 1.5ml i 3ml. Koszt mniejszej pojemności to 89zl oraz 149zl za 3ml.

Samo serum zamknięte jest w pojemniczku przypominającym kałamarz (takie same pojemniczki mają eyelinery w płynie), a końcówka zakończona jest cieniutkim pędzelkiem, który ułatwia aplikacje.


Poniżej możecie zobaczyć jak wyglądały moje rzęsy przed zaczęciem kuracji. Jak widzicie nie było tragedii ( na pierwszym zdjęciu), ale mimo wszystko chciałam coś "podrasować" :)



Aplikacja jest dziecinnie prosta, jedyne o czym musimy pamiętać to systematyczność oraz to żeby nakładać odżywkę na oczyszczone powieki wzdłuż linii rzęs tuż przy ich nasadzie. Ja osobiście maczam jeszcze pędzelek i dodatkowo przeciągam nim od spodu powieki.

Osobiście nie odczułam żadnego dyskomfortu przy aplikacji, nic mnie nie piekło ani nie uczuliło. 

Czy działa?... według mnie TAK!!! mogę śmiało powiedzieć że już po 5 tygodniach zauważyłam różnice.

Pierwsza faza to było zagęszczenie, bez jakiegoś efektu WOW. Rzęsy stały się mocniejsze i zauważyłam że stopniowo zaczęło pojawiać się bardzo dużo nowych włosków.

Dopiero po upływie mniej więcej 7 tygodni efekt zaczął być coraz bardziej widoczny. Rzęsy zaczęły być ciemniejsze, gęstsze oraz znacznie bardziej wydłużone.

Jedyne co mnie niego denerwuje to to, że na prawej powiece w zewnętrznym kąciku rzęsy jak na razie rosną intensywniej kępkami i są powykręcane w rożne strony, co zdecydowanie utrudnia ich malowanie. Na szczęście czytając opinie innych użytkowniczek ponoć jest to etap przejściowy i później wszystko powinno się wyrównać.

Po 2 miesiącach stosowania jestem bardzo, bardzo zadowolona z efektów i nadal będę używała tej odżywki bo dostaje teraz bardzo dużo pozytywnych komentarzy dotyczących moich rzęs :)

Poniżej możecie zobaczyć jak moje rzęsy wyglądają obecnie po 2 miesiącach stosowania serum Bodetko Lash.



A tak prezentują się w obecnej chwili z tuszem oraz podkręcone zalotką. Mam nadzieję, że widzicie różnicę bo ja zdecydowanie ją widzę i jak już wcześniej wspomniałam bardzo jestem zadowolona z efektów.


Dajcie znać czy miałyście już tą odżywkę i jak się u Was sprawdziła. A może skusiłam Was do zakupu Bodetko?

Serdecznie dziękuje Wam za czas który poświęcacie na odwiedziny mojego bloga i do następnego...

Dominika
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...