poniedziałek, 25 maja 2015

Klasyczny Makijaż Ślubny

Witam,

Jakiś czas temu przygotowałam dla Was pierwszą w tym roku propozycje makijażu ślubnego. Niestety brak czasu sprawił, że nastąpiło całkiem spore opóźnienie w publikacji moich postów.


Tym razem postawiłam na bardzo klasyczny look w brązach i delikatnym złocie, myślę że to zestawienie kolorystyczne przypadnie do gustu nie jednej pannie młodej oraz kobietą, które lubią neutralne zestawienia kolorystyczne.


Na całą powiekę nałożyłam foliowy cień w kremie z Makeup Revolution w odcieniu Rose Gold, następnie stopniowo budowałam cień i modelowałam zewnętrzny kącik oka przy pomocy cieni Inglot i KOBO.  Całość dopełnia sypki cień Inglot 37 który jest starym złotem, delikatnie wklepany na ruchoma powiekę. Wewnętrzny kącik oka to kombinacja pięknego cienia sypkiego z Mini Bourjoise Dose de Nacres nr 6, który pięknie opalizuje na różowo fioletowo, natomiast sam wewnętrzny kącik to sypki pigment od KOBO w odcieniu 505 Sea Sheel. Linia rzęs to nałożony eyeliner i delikatnie roztarty chłodny ciemny brąz od Inglota w odcieniu 378 oraz połówki rzęs Adrell nr 318, które pięknie wyglądają na oku i sprawdza się w nie jednej sytuacji :)

Dolna powieka to mix cienia 360 oraz 326 tak aby lekko zaznaczyć.






Twarz wykonturowałam pudrem do konturowania Inglot w odcieniu 502 oraz użyłam pudru sypkiego Inglot nr 42 w delikatnym brzoskwiniowym kolorze, który pięknie rozświetli twarz i nada jej świeżości. Policzki musnęłam różem Makeup Geek ( recenzja i swatche TUTAJ ) w odcieniu Honeymoon a usta to piękny lakiero blyszczyk Bourjois Rouge Edition Aqua Laque 01 Appechissant, który nada koloru naszym usta i nie będzie zbyt ciężki.

Poniżej przedstawiam zbliżenie na kosmetyki jakich użyłam oraz ich listę.


  • Podkład Bourjois Healthy Mix - 51 Light Vanilla
  • Rimmel Lasting Finish Primer - baza pod makijaż
  • Kolektor Lasting Perfection Collection 2000 - 1 Fair
  • Żelowy Eyeliner - Maybelline Lasting Drama - 01 Black
  • Pomada do brwi - Anastasia Beverly Hills - Dipbrow Pomada - Dark Brown
  • Żel do brwi - Makeup Revolution - I Tint My Brows - Fairest
  • Sypki cień Inglot 37
  • Pigment Bourjois Mini Bourjoise - nr 06
  • Pigment KOBO - 505 Sea Shell
  • Cienie Makeup Geek - Peach Smothie
  • Cień KOBO - 117 Caffe Latte
  • Cień Inglot 326, 360, 313, 378
  • Foliowy cien Makeup Revolution - Rose Gold
  • Rzęsy Ardell - 318
  • Tusz Benefit - Roller Lash
  • Cielista Kredka My Secret 
I jeszcze kilka zdjęć całości w nieco bardziej ślubnej stylizacji. Jak Wam się podobają?






Dajcie znać co myślicie o takiej propozycji makijażu, myślę że dobrze będzie również wyglądać na inne okazje jak również i noszony na co dzień.

Jeśli się Wam podoba bardzo proszę o klikniecie w serduszko w linku poniżej.

https://www.makeupgeek.com/idea-gallery/look/bridal-make-up-6/

Dziękuję Wam za chwilkę Waszego czasu poświęconego mojemu blogowi i mnie.

Do następnego...

Dominika

niedziela, 24 maja 2015

Makijaz - Spring Mist

Witam

Dzis mam dla Was propozycję bardzo delikatnego dziennym makijażum, ktory powiniem przypasc wielu z Was do gustu.

Jest to lekki makijaz, ktory mozecie modernizowac na wiele sposobow, to wsztrsko oczywiscie wedle uznania.


Makijaż to kompozycja beżów, pyłków opalizujących na złoto i różowo oraz cieni w odcieniach brzoskwini.

Na cała powiekę nakładam beżowy matowy cień Inglot 390 i delikatnie rozcieram jego granicę kierując się ku górze. Intensyfikuje ten kolor bardziej w załamaniu zewnętrznego kącika, tak aby zbudować cień, a następnie jego granicę ocieplam pastelowym brzoskwiniowym cieniem Make Up Geek - Peach Smoothie. Na środek powieki nakładam delikatnie "wcierając" piękny miedziano - złoto - brzoskwiniowy cień Inglot 114. Wewnętrzny kącik to mieszanka Pigmentu Inglot 111 oraz w samym kąciku Inglot 115. Następnie maluje kreskę czarnym eyelinerem Maybelline Gel Liner i wyciągam ją tak aby stworzyć jak najbardziej migdałowy kształt oka. Linię wodną maluję cielistą kredką a pod łuk brwiowy nakładam nakładam śmietankowy cień KOBO 102 Almond aby wyczyścić i podkreślić łuk brwiowy.

Rzęsy tuszuję i doklejam połówki sztucznych Ardell 318 aby zagęścić zewnętrzny kącik i sprawić alby spojrzenie było bardziej zalotne.



Całość prezentuje się tak...



Jak Wam się podoba taka propozycja?

Poniżej jak zawsze lista produktów jakich użyłam z fotką, tak abyście miały lepszy obraz całości :)



  • Podkład Inglot HD Perfect Coverup - 71
  • Kolektor Lasting Perfection Collection 2000 - 1 Fair
  • Żelowy Eyeliner - Maybelline Lasting Drama - 01 Black
  • Pomada do brwi - Anastasia Beverly Hills - Dipbrow Pomada - Dark Brown
  • Żel do brwi - Makeup Revolution - I Tint My Brows - Fairest
  • Cienie Makeup Geek - Peach Smothie
  • Cień Inglot 114, 390
  • Cień KOBO 102 Almond
  • Cienie sypkie Inglot 111,115
  • Rzęsy Ardell - 318
  • Tusz Benefit - Roller Lash
  • Rozświetlacz The Balm Mary-Lou Manizer
  • Bourjois Rouge Edition Aqua Laque - 02 Rose on the rocks
  • Puder do konturowania Inglot HD - 502

Jeśli się podoba, oczywiście uśmiecham się szeroko o serduszko na stronie Makeup Geek, której link znajdziecie poniżej

https://www.makeupgeek.com/idea-gallery/look/spring-mist/

Dziś dziękuje Wam za uwagę i do następnego...

Dominika

środa, 20 maja 2015

Recenzja: Golden Rose Top Coat Quick Dry

Cześć Dziewczyny,

Dziś szybciutka recenzja Top Coat'u, który u mnie sprawdził się bardzo fajnie i z powodzeniem może zastąpić mi mój ulubiony Go to Go by Essie.


Mowa tutaj o lakierze nawierzchniowym firmy Golden Rose - Qiuck Dry. Jeśli śledzicie mojego bloga zapewne natknęłyście się już na niego w postach z zakupami, a także czasem z recenzją któregoś z lakierów Essie - których jak wiecie jestem wielka fanka.

W zeszłym roku będąc w Polsce poczyniłam pewne zakupy kosmetyczne i odwiedzając sklep stacjonarny Golden Rose natknęłam się na wspomniany powyżej Top. Co skłoniło mnie do jego zakupu? Przede wszystkim przyzwyczajenie nałożenia czegoś na lakier w celu jego ochrony i przyspieszenia schnięcia, jak również fakt ze byłam z dala od domu i nie miałam pod ręką niczego czym mogłabym pomalować paznokcie.


Postanowiłam wypróbować i zobaczyć jak zadziała, czy będzie to jakaś alternatywa dla Essie czy nie bardzo? Początkowo nie dawałam mu najmniejszych szans i byłam nico sceptycznie nastawiona, bo nie oszukujmy się za cenę 8,50zl nie spodziewałam się żadnego WOW.

Z biegiem czasu i tego w jaki sposób robię swój manicure, moja opinia na temat tego produktu zdecydowanie się zmieniła. Ponieważ poświęcam moim dłonią ok 1 godziny w porywach do 2 w ciągu tygodnia oczekiwałam czegoś co będzie się trzymało właśnie mniej więcej tydzień, nie będzie odpryskiwać i przyspieszy wysychanie lakieru bazowego.


Jakie było moje zdziwienie w momencie kiedy top wytrzymał cały tydzień bez większych uszczerbków, a moje paznokcie nadal pięknie błyszczały mimo minionego tygodnia. Często też spotykałam się z pytaniem czy mam manicure hybrydowy czy też nie bo po jego nałożeniu paznokcie pięknie się błyszczą dając efekt żelowych.

Myślę, że znalazłam właśnie alternatywę dla osławionego już Essie Good to Go, która po pierwsze kosztuje mniej, a po drugie przyśpiesza schniecie lakieru bazowego i przedłuża jego żywotność.

Dużą zaletą jest też to, że w momencie kiedy wysycha nie obkurcza się i nie ściąga lakieru co niestety zauważyłam przy seche vite.

Kolejną rzeczą która przemawia na plus jest całkiem szeroki pędzelek, który w moim przypadku ułatwia aplikacje bez pozostawiania smug czy jakichkolwiek niedociągnięć.


Robię dokładnie jak zaleca producent czyli po około minuty po nałożeniu lakieru bazowego aplikuje top i czekam mniej więcej 1 do 2 minut, po tym czasie lakier zdąży wyschnąć a ja nie muszę martwić się że coś za chwile się rozmyje albo że dotknę paznokcia i narobię sobie śladów.

Dla tych z Was, które szukają czegoś dobrego a nie chcą wydawać fortuny myślę ze będzie to dobra alternatywa. Niestety w tym momencie nie mogę oszacować Wam czasu jak szybko schnie porównując do Essie, ponieważ Good to Go nie miałam już od dłuższego czasu. Fakt faktem, nie możecie oczekiwać że po 30 sekundach czy tez 1 minucie lakier będzie super twardy, ale na pewno po ok 2 spokojnie spokojnie stwardnieje na tyle aby nie narobić sobie śladów.

Ja jestem zadowolona i więcej mi nie potrzeba, tym bardziej, że jak już wcześniej wspomniałam kiedy robię mój manicure poświęcam mu nieco więcej czasu i nie muszę się martwic że zaraz wychodzę albo że muszę zrobić coś już teraz.

Generalnie podsumowując top bardzo udany, świetnie sprawdza się na moich paznokciach, utrzymuje się dobry tydzień bez odprysków czy zmatowienia i daje efekt manicure hybrydowego. Czego chciec wiecej?

Polecam, bo za cene 8,50zl nie znajdziecie chyba niczego lepszego.

Na dzis to chyba tyle, piszcie czy miałyście już ten Top a może macie jakas inna alternatywe?

Do nastepnego...

Dominika

poniedziałek, 18 maja 2015

Zakupy z Polski

Witam,

Znów dość długo mnie nie było, ale tym razem powodem mojej nieobecności był tygodniowy wypad do Polski na szybkie naładowanie baterii po bardzo stresującym marcu i wcale nie lepszym kwietniu.


Jak widzicie tytuł posta jest dość oczywisty i tym razem nie były to zbyt duże zakupy i głownie kolorówka, wiec jeśli jesteście ciekawe zapraszam na dalsza część posta.

W dużej mierze są to zakupy w uwielbianym przeze mnie Inglocie ( jak mogło być inaczej :) ) a także Golden Rose i KOBO.

Może zacznę od tego czego kupiłam najwięcej, a mianowicie pigmentów ( cieni sypkich ) Inglot, które uwielbiam i każdy z kolorów jest wręcz zachwycający. Lista była całkiem pokaźna, ale po zderzeniu z rzeczywistością nieco się skróciła, bo niektóre numery były niedostępne. O innych pigmentach Inglota pisałam TUTAJ

Kupiłam trzy pigmenty z najnowszej kolekcji Star Dust, jeden z Mamma Mia i jeden ze standardowych kolorów.

Wybrałam numery 114, 111 i 115, które urzekły mnie swoja wielowymiarowością. Miałam chrapkę jeszcze na jeden, ale ponieważ niektóre rzeczy kupowałam w ostatni dzień mojego pobytu nie miałam czasu na odwiedzenie innych punktów wiec tym razem musiałam obejść się smakiem  ( ale nie na długo )...


111 to przepiękny kruszony pigment, który w pojemniczku nie wygląda może zbyt atrakcyjnie, ale po roztarciu daje cudowny efekt. Mieni się na różowo i zapewne będzie akcentem w niejednym moim makijażu gdyż doskonale sprawdzi się w dziennych makijażach nałożony na środek powieki lub jako akcent w wewnętrznym kąciku.


115 to kolejny kruszony pigment, bardzo zbliżony do 111 ale nieco bardziej złotawy. Po roztarciu opalizuje na złoto, różowo i szampańsko czego niestety nie udało mi się złapać na zdjęciu. W zasadzie ciężki do określenia, wielowymiarowy w zależności jak padnie światło. Pięknie się mieni i w sztucznym świetle wygląda wręcz zjawiskowo, tak samo jak poprzedni będzie super wyglądał jako akcent w wewnętrznym kąciku. Myślę, że użycie go w makijażach ślubnych nada im czegoś niepowtarzalnego.


114 to turkusowy pigment, po roztarciu opalizujący na zielono, dający delikatną mgiełka koloru.


313 to w zasadzie jedyny pigment z kolekcji Mamma Mia jaki kupiłam. Reszta z odcieni była bardzo zbliżona do tych jakie są dostępne w najnowszej, wiec doszłam do wniosku, że nie będę się powtarzać. 313 jest to czysty pigment o nieco innej konsystencji niż dotychczasowe jakie Inglot wypuścił na rynek. Jest bardziej suchy jeśli można tak powiedzieć, konsystencją przypominający bardzo drobno zmielony brokat, wiec z tego tytułu trzeba bardzo uważać z jego nakładaniem bo będzie się dość mocno osypywać. Nie zmienia to jednak faktu, ze kolor jest zjawiskowy i pięknie będzie się prezentował w makijażach wieczorowych. Ja tu gadu gadu a nie powiedziałam o kolorze, to piękny głęboki granat mieniący się na wiele odcieni.


273 jest to ostatni z pigmentów jaki zakupiłam. Poszukiwałam czegoś co pięknie wybije niebieska tęczówkę, chodziło mi o złoto, ale lekko wpadające w miedz. Chciałam inny odcień, ale niestety i tym razem nie było, więc pani zaproponowała ten. Jest bardzo drobno zmielony, konsystencja przypomina pigmenty z Sugerpill. Myślę, że pięknie będzie się komponował z odcieniami brązów, jak również z bardziej odważnymi, zestawieniami kolorystycznymi.

Kolejna rzeczą jaką kupiłam to podkład Inglot HD w odcieniu 71. Jakiś czas temu było mi dane wypróbować ten podkład i muszę przyznać, ze bardzo mi się spodobał sposób w jaki prezentował się na mojej skórze.


Teraz myślę, że będzie musiał chwileczkę poczekać bo kondycja mojej skóry nie jest najlepsza i mam wiele suchych obszarów, ale jak tylko porządnie ją nawilżę zdecydowanie przystąpię do jego używania :)

Jestem w trakcie pewnego eksperymentu wiec jak tylko zobaczę pierwsze rezultaty to dam Wam znać.

Ostatnimi rzeczami jeśli chodzi o make up są cienie. Nie kupowałam wiele, bo w zasadzie mam już tego całkiem pokaźna kolekcje a duplikowanie nie bardzo jest sensowne. Tym razem kupiłam tylko 3.



345 Inglot  - to pastelowa pistacja, o wykończeniu matowym. W zasadzie tylko tego koloru brakowało mi do stworzenia paletki na podobieństwo Sugarpill.

102 KOBO Almond - to matowy śmietankowy cień, którego jeszcze nie miałam w swoich zasobach a świetnie sprawdzi się nałożony pod luk brwiowy jako podkreślenie dolnej linii brwi ( nie lubię nakładać na tym obszarze korektowa, który jak dla mnie wygląda ciężko, ani kredki, która znów lubi podkreślić włoski ) i optycznie podniesie cala brew do góry.

205 KOBO Gold - to chyba kolejny ze złotych cieni jaki kupiłam, ale wciąż jestem na etapie poszukiwania idealnego.

I ostatnimi rzeczami jakie kupiłam tym razem w Polsce to moja ukochana odzywka do paznokci z Eveline - recenzję znajdziecie TUTAJ oraz dwa Topy z Golden Rose Gel Look i Quick Dry.

Gel Look jeszcze nie miałam więc postanowiłam wypróbować, natomiast Quick Dry bardzo lubię ( jedna buteleczka już za mną ) i jestem zadowolona z efektu jaki daje i jak długo się utrzymuje na moich paznokciach. Recenzja już niebawem :)


Tym razem niewiele tego nie było, ale zawsze :)

Piszcie czy miałyście już któryś z tych produktów a może nakłoniłam Was do zakupu?

Tymczasem do następnego...

Dominika
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...