poniedziałek, 30 czerwca 2014

Makijaż - Kim Kardashian

Witam,

Dziś postanowiłam podzielić się z Wami moją interpretacją makijażu ślubnego Kim Kardashian. Jest to bardzo ładny makijaż utrzymany w kolorystyce złota, brązu i delikatnego akcentu łososiowego tuż nad załamaniem powieki, który podkreśla oko i je otwiera. To propozycja makijażu ślubnego, ale równocześnie może być wykorzystany choćby na większe wyjście. Myślę, że sprawdzi się u każdej kobiety i pozwoli się poczuć wyjątkową :)



Jest to lekkie kocie oko z roztartą kreską na górnej powiece. Roztarcie powoduje jeszcze większe otworzenie oka i przejście pomiędzy kolorami. Bazowy cień ( w tym przypadku złoto ) jest nakładany na mokro, co tworzy delikatna taflę na oku, natomiast łososiowy cień tuż nad załamaniem powieki lekko ociepla całość.



Jeśli chcecie wiedzieć jak wykonałam ten makijaż zapraszam do tutorialu poniżej.



Zaczynam od nałożenia na całą powiekę bazy pod cienie lekko ją wklepując palcem.



Załamania powieki, pokrywam beżowym cieniem i lekko rozcieram tworząc mgiełkę koloru.



Następnie, całą powiekę ruchomą pokrywam złotym cieniem w kremie a na niego lekko wciskając nakładam złoty cień prasowany, to podbije dodatkowo kolor.



Zewnętrzny kącik zaznaczam ciemnym chłodnym odcieniem brązu ( koniecznie w macie, zbyt dużo błysku nie będzie dobrze wyglądać ) i lekko rozcieram kierując się do środka i lekko ku górze.



Maluję kreskę żelowym eyelinerem i przeciągam ją delikatnie na dolny wewnętrzyny kącik oka, to wydłuży oko i nada mu kociego kształtu.



Następnie na wcześniej namalowaną kreskę nakładam czarny matowy cień i lekko rozcieram kierując się ku górze i do wewnątrz, ten zabieg pozwoli nam optycznie bardziej otworzyć oko i zmiękczy nieco narysowaną kreskę.



2/3 długości dolnej linii rzęs zagęszczam matowym brązem a linię wodną maluję białą kredką. Natomiast tuż nad załamaniem powieki nakładam łososiowy matowy cień , co tworzy mgiełkę koloru i delikatnie ociepla całość.



Tuszuję rzęsy i doklejam połówki sztucznych a pod łuk brwiowy aplikuję delikatny waniliowy cień.




Makijaż oka gotowy, resztę twarzy konturuję bronzerem, a szczyty kości policzkowych, łuk kupidyna rozświetlam. Na usta nakładam pomadkę w kolorze ust i cały makijaż gotowy :)

Dodatkowo lista produktów które użyłam:

  • Podkład Bourjois 123Perfect - 51 Light Vanilla
  • Puder sypki Ben Nye - Fair
  • Kolektor Lasting Perfection Collection 2000 - 1 Fair
  • Czarny eyeliner - Essence
  • Baza pod cienie Bella Pierre
  • Kredka NYX Jumbo Pencil - Milk
  • Pomadka Collection DeLuxe - Talullah 02
  • Do konturowania Ziemia Egipska - BIKOR
  • Rimmel Colour Mousse 07
  • MAC Dark Devotion, Carbon
  • Inglot 361, 351, 111, 349



Mam nadzieję, że Wam się podobało i że skorzystacie z takiej propozycji. Co prawda, propozycja dla troszkę bardziej odważnej panny młodej ale czemu nie spróbować.

Jak zawsze zachęcam Was od odwiedzin na stronie Makeup Geek i klikania serduszek jeśli Wam się podoba.

Link poniżej


Dziękuje Wam ślicznie za uwagę i do następnego...

Dominika




środa, 25 czerwca 2014

Brwi - z czym to się je...

Witam,

Jakiś czas temu moja znajoma zapytała mnie o brwi, czym wypełniam, jak to robię i ogólnie, z czym to się je...

Poprosiła również czy mogłabym napisać posta na ten temat, dla osób mniej zorientowanych, tak aby w przyszłości łatwiej było uporać się z tym tematem. 

Postanowiłam napisać taki post i przybliżyć ten temat. Postaram się w miarę zrozumiale przedstawić Wam błędy jakie są popełniane przy regulacji brwi, jak należy nadać właściwy kształt, jakie są produkty do wypełnienia bądź podkreślenia brwi oraz jak ja to robię.

Postaram się powiedzieć Wam również dlaczego uniwersalna metoda przyłożenia patyczka do płatka nosa oraz początku, środka i końca brwi nie jest dobra.

No cóż, każdy z nas jest inny i metoda wyznaczania granic w których brew powinna się znajdować nie jest dobra bo jest uniwersalna a my przecież nie jesteśmy uniwersalni, każdy z nas jest inny, jedyny w swoim rodzaju :)

Teoretycznie każdy z nas wie, że brwi są bardzo ważne, podkreślają rysy naszej twarzy, regularne o prawidłowym kształcie są idealnym dopełnieniem oczu. Powinny być zatem skorygowane tak, by wydobyć nasze atuty. I tak jak mogą pięknie otworzyć spojrzenie, nadać twarzy świeży wygląd, ująć lat, tak źle dobrane mogą ją oszpecić.

Trzeba pamiętać, że nie ma co wymuszać na brwiach jakiegokolwiek kształtu, trzeba wziąć pod uwagę jak one wyglądają i skorygować ich wzniesienie, opadanie i grubość.

Może wytłumaczę Wam dlaczego metoda trzech prostych które są wyznaczane po przyłóżeniu do płatka nosa i kącików oka nie jest najlepsza. Dlatego, że jest uniwersalna, a przecież nikt z nas nie jest uniwersalny. Ona świetnie się sprawdza w momencie kiedy nasza twarz, oczy, nos są idealnie symetryczne. Wtedy rzeczywiście te proste wyznaczą nam te punkty idealnie. Ale w momencie, kiedy nasz nos jest szerszy lub węższy bądź oczy są osadzone głębiej lub rozstawione bliżej - dalej, wcale ta brew nie wyjdzie nam tak idealnie jakbyśmy chcieli.

Postaram się Wam przybliżyć w teorii, jak wyznaczyć idealny kształt naszych brwi.



Początek brwi powinien zaczynać się ( przy idealnej twarzy - symetrycznej ) równo w linii prostej wyznaczonej od zewnętrznego płatka nosa kierując się ku górze. I w zasadzie tak jest, ale co w przypadku kiedy nos jest szerszy lub węższy?

Wtedy najbezpieczniejszym wyjściem z sytuacji będzie, kiedy Wasza brew będzie zaczynała się równo z wewnętrznym kącikiem oka lub jeszcze prostszym sposobem jest bardzo mocne zmarszczenie brwi. Wtedy dokładnie będzie widać jak mięśnie przy brwiach wyznaczają nam granicę gdzie brew powinna się zaczynać.

Zbyt szeroko rozstawione brwi, sprawiają jakby nasze oczy się rozjeżdżały a nos i twarz stawał się optycznie szersze. Natomiast zbyt blisko umieszczone powodują, że nasze spojrzenie staje się posępne.

Teraz kwestia wznoszenia się brwi. Jest to bardzo ważny aspekt przy wyznaczaniu prawidłowego kształtu. Brew powinna unosić się na 2/3 jej długości a 1/3 powinna opadać. Kiedy zrobimy to standardową metodą w bardzo wielu przypadkach ten łuk wypadnie nam zbyt szybko, przez co oko wydaje się mniejsze. A przecież zawsze dążymy do tego aby było bardziej otwarte i większe. Właśnie to nam zapewnia wznoszenie :)

Jeśli przesadzimy w jedną bądź drugą stronę to efekt jest dość nieciekawy. Tzn. jak wznoszenie jest zbyt duże to twarz ma wyraz ciągłego zdziwienia, natomiast jeśli jest zbyt płaski, wydaje nam się, że osoba jest ciągle smutna.

Teraz coś o zakończeniu brwi. Tutaj rzeczywiście ta metoda przyłożenia patyczka do płatka nosa przechodząc przez zewnętrzny kącik oka świetnie wyznaczy nam zakończenie naszej brwi. Brwi zbyt krótkie zmniejszają oczy, natomiast zbyt długie rozstawiają je zbyt mocno.

Co do grubości brwi, cóż tutaj bardzo często spotykam się z tym, że kobiety które spotykam na ulicy (czy ogólnie) mają zbyt te brwi wyskubane. Są one cieńsze, niż rzeczywiście być powinny.

Pełniejsze brwi ( nie zbyt przesadzone ani krzaczaste ) nadają młodzieńczości twarzy, zbyt grube natomiast wydają się zbyt posępne, ale z kolei zbyt cienkie są nie naturalne. Postarzają i wydają się jakby były zawsze dorysowane.

I ostatni przykład na nieumiejętne dobranie grubości brwi tzn. "plemniczki", "przecinki" czy jak kto woli. Najczęściej są spotykane w momencie, kiedy chcemy pogłębić łuk a nam za bardzo nie wychodzi bądź kiedy wyrywamy brwi z dolnej linii przy podniesionej brwi do góry.

Nasuwa się więc pytanie, jak powinna wyglądać grubość brwi?

Odpowiedz jest bardzo prosta, powinna ona jednostajnie dążyć do zwężania się. Nie powinno być żadnych przeskoków, a w przypadku, który podałam powyżej ten przeskok jest zdecydowanie widoczny.

Dobrze, to tak tytułem wstępu, jak powinno się wyznaczać poprawnie kształt brwi, a teraz chciałam Wam pokazać jak podkreślić brwi. Jak ja to robię.

Moje brwi są gęste, i niewiele trzeba aby je podkreślić czy wypełnić, ale wiem że są osoby które dość sporo muszą włożyć pracy aby wypełnić swoje brwi oraz nadać im pożądanego kształtu.

Jest wiele produktów na rynku do wypełnienia brwi, począwszy od cieni, wosków skończywszy na specjalnych farbkach czy pisakach do tego przeznaczonych.



Ponieważ moje brwi są czarne podkreślam je cieniem o zimnym odcieniu brązu - jest to zazwyczaj MAC Dark Devotion lub MAC Dark Edge.



tak wyglądają moje brwi bez podkreślenia

Pierwsze, co robię to lekko przeczesuję moje brwi ku górze, tak aby zobaczyć gdzie dokładnie mam dorysować pojedyncze włoski.



Następnie wyrysowuje dolną linię skośnym precyzyjnym pędzelkiem ( w moim przypadku Maestro 660 w rozmiarze 6 ), aby wyostrzyć i podkreślić ich kontur. Kieruje się ku górze i lekko rozcieram ten cień pomiędzy włoskami.



Na koniec przeczesuje szczoteczką z żelem do brwi, a pod sam łuk brwiowy daję troszkę białego matowego cienia dla wyostrzenia i wyczyszczenia łuku. Myślę, że takie podkreślenie moich brwi jest w porządku, dobrze się czuje a chyba o to chodzi, żeby się dobrze czuć i jakoś wyglądać :)



Był czas kiedy jedynym moim podkreśleniem brwi była henna, tylko ta w żelu, zawsze zależało mi na delikatnym i naturalnym podkreśleniu a nie zbyt przesadnym wyrysowaniu, z czasem postanowiłam zacząć je podkreślać właśnie cieniem, ale nie ukrywam, że noszę się z zamiarem kupienia Aqua brown i wypróbowanie takiej alternatywy.

efekt końcowy, tak prezentują się moje brwi już po wypełnieniu

Dajcie znać jak Wy podkreślacie swoje brwi, czy wymagają znacznego podkreślenia czy tylko lekkiego ich zaznaczenia.

Mam nadzieję, że ten post przybliżył Wam nieco "problem" brwi i uzmysłowił jak ważne jest ich prawidłowe wyregulowanie oraz podkreślenie :)

Jeśli macie ochotę zobaczyć jak wyglądają źle "dopasowane" brwi, piszcie w komentarzach a postaram się wrzucić przykłady :)

Do następnego...

Dominika




sobota, 21 czerwca 2014

Nakładanie podkładu - troszkę inaczej :)

Witam,

Dziś bardzo szybciutki post dotyczący jednej z metod nakładania podkładu. Tą metodę pokazał Wayne Goss na swoim kanale Youtube. Przyznam szczerze, że bardzo sceptycznie odnosiłam się do tego sposobu aplikacji podkładu ale efekt jaki uzyskuje się w ten sposób jest wręcz fenomenalny. Skóra jest delikatna, o bardzo ładnym kolorycie, krycie dużo większe niż przy tradycyjnej metodzie aplikacji. Podkład utrzymuje się przez bardzo długi czas. Cera wygląda na wypoczętą, świeżą a efekt jest jak air-brush. Dla mnie super.



Teraz wyjaśnię Wam w jaki sposób uzyskać taki efekt i jak pozbyć się innego efektu, który niestety czasem jest widoczny kiedy chcemy ukryć więcej - tworzy się wtedy taki efekt cakey face. Ciężko to wytłumaczyć - to efekt bardzo grubo nałożonego podkładu, który objawia się sztucznością, maską na twarzy. To coś czego żadna z nas nigdy nie chciałaby mieć na twarzy, ale niestety czasem przy nie umiejętnej aplikacji po prostu się pojawia.

Wayne w swoim filmiku objaśnia i demonstruje tą metodę, ja chciałam pokazać Wam mój sposób, który wypróbowałam i się sprawdza.

Wszystko wygląda bardzo naturalnie i utrzymuje się naprawdę długo ( mój problem był zawsze z zbyt wczesnym ścieraniem się podkładu z nosa)



Co nam będzie potrzebne... oczywiście podkład, puder sypki ( tylko taki ), krem nawilżający bądź serum pod makijaż jeśli takiego używacie, ewentualnie korektor.



Pierwszym krokiem który wykonujemy to przygotowanie twarzy do nałożenia makijażu a mianowicie aplikacja kremu nawilżającego lub serum.

Następny w kolejności jest puder sypki ( tak, tak nie pomyliłam się :) ) - przypudrowujemy całą twarz. Możecie wykorzystać puder transparentnym, który zmatowi tylko skórę i nada jej odpowiedniej faktury lub jeśli potrzebujecie większego krycia możecie użyć pudru sypkiego z pigmentem.

Ja osobiście używam transparentnego, nie potrzebne mi dodatkowe krycie tylko wyrównanie kolorytu skóry. Nakładamy puder pędzlem - w moim przypadku to Hakuro H50.

Kolejny krok to nałożenie podkładu, Wayne nakłada go za pomocą dłoni ale ja osobiście nie próbowałam tego sposobu. Ja nakładam podkład, stemplując i delikatnie wciskając go w skórę wilgotną gąbeczką z Real Techniques.

Tak wygląda z bliska, jak widać bardzo ładnie stapia się ze skórą

Naprawdę, nie mogę wyjść z podziwu jaki efekt można osiągnąć. Nigdy nie udało mi się uzyskać takiego efektu przy aplikacji podkładu pędzlem a następnie przypudrowując go. Plusem jest też to, że generalnie nie czuć, że ma się podkład na twarzy. 

Ja oczywiście nakładam jeszcze korektor pod oczy, żeby rozświetlić ten obszar twarzy i nadać oku świeżego spojrzenia. 



Tak nałożony podkład nie wymaga już przypudrowywania. Co prawda ja mam dość suchą skórę twarzy i nie wiem jak ta metoda sprawdzi się u dziewczyn z cerą mieszaną lub tłustą, ale jeśli czujecie że musicie przypudrować, to po prostu zróbcie :)

Nie zauważyłam jakiegokolwiek podkreślenia suchych skórek, co w moim przypadku jest  koszmarem. Skóra wygląda na świeżą i zdrową. Jak już wcześniej wspomniałam jestem zachwycona.

Tak wygląda po nałożeniu cały makijaż


Muszę jeszcze sprawdzić czy ta metoda tak samo sprawdzi się przy uprzednio przypudrowanej skórze i aplikacji podkładu pędzlem, czy produkty będą przemieszczać się po twarzy czy jak w przypadku gąbeczki zostaną na tym samym miejscu bez tworzenia smug.



Ok, na dziś to tyle. 

Piszcie czy próbowałyście tej metody, jak się u Was sprawdziła i czy też jesteście tak zachwycone jak ja.

Dziękuję Wam ślicznie za uwagę i do następnego...

Dominika


sobota, 14 czerwca 2014

Essie - Wicked

Witam, 

Po typowym pastelowym odcieniu jakim jest Crewed Interest przyszedł czas na bardzo ciemny i bardzo elegancki kolor jakim jest Wicked. Moja decyzja o zakupie tego lakieru była bardzo szybka, ponieważ lubię takie kolory, nie zastanawiając się długo sięgnęłam po ten odcień z szafy Essie. W moich zbiorach posiadam jeszcze dwa tak ciemne lakiery Essie - Bordoux i Sole Mate.


  
Jak już Wam kiedyś wspominałam ja maluję paznokcie w zależności od tego na co mam ochotę, a nie czy jest lato czy zima :) Wicked jest kolorem bardzo uniwersalnym i pasuje tak na cieplejsze pory roku jak i te bardzo zimne, choć prawdopodobnie bardziej będzie się komponował z chłodniejszymi porami roku.



Jest to jeden z moich ulubionych kolorów, jakie Essie posiada w swej gamie kolorystycznej. Zanim powiem Wam o aplikacji i kryciu, najpierw postaram się Wam opisać kolor co nie będzie takie łatwe, ponieważ w zależności od padania światła kolor lubi się zmieniać - zupełnie jak kameleon.



Jest to lakier kremowy, bez żadnych drobinek czy brokatu. W buteleczce wydaje się bardzo głębokim bordem z brązowymi tonami przypominającymi mi gorzką czekoladę. A na paznokciach to piękny ciemno - bordowy kolor, przy dwóch warstwach potrafi wpadać w czerń. To naprawdę piękny kolor, który według mnie najładniej prezentuje się na krótkich lub pół długich paznokciach.




Krycie jest wręcz doskonałe, już jedna warstwa w pełni pokrywa całą płytkę paznokcia nie pozostawiając prześwitów, ja standardowo nakładam dwie, które pogłębiają kolor nadając mu piękny połysk. Lakier nakłada się bardzo wygodnie, konsystencja jest idealna, jak przy większości lakierów Essie. Nie rozlewa się po płytce i nie brudzi skórek, więc lakier marzenie :)



Jak już wcześniej wspomniałam aplikacja jest bardzo przyjemna, ja posiadam szeroki pędzelek wiec dwa pociągnięcia pędzla wystarczą żeby pokryć całą płytkę. Oczywiście wspomagam się top coatem, który dodatkowo nabłyszcza lakier. 



Nie wspomniałam jeszcze o zmywaniu, no cóż, kiedyś już pisałam ( przy recenzji Essie - Watermelon ) ja nie mam żadnych problemów ze zmywaniem tak ciemnych kolorów. Stosuję swoją technikę wacika nasączonego zmywaczem i foli aluminiowej. Przy takiej metodzie cały lakier pozostaje na waciku i nie ma mowy o przebarwieniach na skórkach w okolicach płytki paznokcia.



A co Wy sądzicie o takich kolorach lakierów, podobają się Wam? Macie swoje ulubione ciemne kolory lakierów? Piszcie w komentarzach pod postem.

Zapraszam również do polubienia fanpage na facebook'u.

Do następnego

Dominika

piątek, 13 czerwca 2014

Makijaż ślubny - Modern Bride i kilka porad

Witam,

Dziś przychodzę do Was z kolejną propozycją makijażu ślubnego a także z kilkoma wskazówkami co należy a czego nie należy robić przy przygotowaniu takiego makijażu. Oczywiście wszystkie wskazówki są dla osób które same postanowiły zrobić swój makijaż ślubny :)



Makijaż ten wnosi nam nieco koloru do ogólnego looku. Ja tym razem postawiłam na fiolet, który jest jednym z kolorów wykorzystywanych przy makijażach ślubnych oraz dość intensywne różowe usta. Myślę, że wszystko komponuje się w jedną spójną całość.





Oto kilka wskazówek które ułatwią wykonanie makijażu ślubnego.


  • Pamiętaj żeby nie używać podkładu z filtrami - mogą one spowodować efekt odbicia światła przy zdjęciach z użyciem flesza
  • Nie używaj czarnego linera jeśli masz bardzo jasną karnację skóry, użyj raczej brązowego
  • Upewnij się że użyłaś bazy pod podkład oraz bazy pod cienie, to przedłuży żywotność Twojego makijaż
  • Użyj rozświetlacza na kości policzkowe, to pięknie je uwypukli i sprawi że twarz będzie bardziej promienista
  • Zdecydowanie użyj wodoodpornej maskary, będziesz mieć pewność że tusz nie spłynie w razie uronienia łezki :)
  • Użyj sztucznych rzęs - to zagęści i przedłuży Twoje własne a także otworzy bardziej oko
  • Użyj konturówki do ust, zapewni Ci dłuższe utrzymanie się pomadki na ustach
  • Jeśli masz jasną skórę użyj różu w kolorze brzoskwini, do naturalnego odcienia skóry użyj różu a do ciemnego odcienia fuksji
  • Na koniec spryskaj twarz sprayem wykańczającym
Na koniec jeszcze kilka zdjęć






Mam nadzieję, że wskazówki okazały się pomocne i że skorzystacie. 

Jak Wam się podoba taka propozycja, dajcie znać w komentarzach pod postem i jeśli macie ochotę step-by-step z tym makijażem również dajcie znać.


Jak zawsze serdecznie zapraszam Was również na mój profil na portalu Makeup Geek. Link poniżej:


Tam znajdziecie propozycje innych moich makijaży, a jeśli któryś Wam się podoba kliknijcie na serduszko :)

Dziękuję ślicznie za uwagę i do nastepnego...

Dominika











niedziela, 8 czerwca 2014

Essie - Crewed Interest

Witam,

Dzis przyszła pora na kolejny kolor z serii lakierów Essie. Tym razem jest to Crewed Interest i zdecydowanie używam go tylko do pomalowania paznokci u nóg. 




Zapytanie dlaczego? Hmm... jest wiele powodów dlaczego tylko paznokcie u nóg, ale jednym z głównych powodów jest spora trudność aplikacji. Jest to lakier o pięknym kolorze rozbielonej brzoskwini - takie lody brzoskwiniowe o wykończeniu kremowym. 



Niestety jest to jeden z nielicznych lakierów Essie który nakłada się fatalnie. Nie dość że pozostawia nie lada smugi to jego pigmentacja pozostawia wielkie do życzenia. Trzeba aż trzech warstw, aby efekt był kryjący. Nie ukrywam, że ja tych warstw nakładał aż cztery, wtedy wykończenie jest w pełni mnie satysfakcjonujące.




Konsystencja jest ok, tak jak w większości lakierów Essie, nie za gęsta i nie za lejąca się. Co do pędzelka, no cóż ja posiadam wersje amerykańską więc pędzelek jest cieniutki i sprawia bardzo dużo problemu aby nałożyć precyzyjnie lakier, bez pozostawienia smug ( mam jeszcze dwa lakiery z takim typem pędzelka i aplikacja nimi jest fatalna). 




Lakier wysycha standardowo, ale pomiędzy kolejnymi warstwami i tak warto odczekać jakieś 2 minutki. żeby nie narobić sobie jeszcze więcej smug. Generalnie ja jak zawsze nakładam na niego top coat. Lakier trzyma się zdecydowane 2 tygodnie a nawet i dłużej tylko warto zmyć bo widać odrosty :) 



Ale koniec końców mogę mu wybaczyć tą pigmentację i utrudnioną aplikację (używam pędzelka od innego lakieru), bo kolor jaki daje finalnie bardzo mi się podoba.

A co Wy sądzicie na temat takiego koloru, używacie takich pastelowych lakierów czy wolicie raczej coś innego. 

Dajcie znać w komentarzach na dole

Do następnego...

Dominika
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...