czwartek, 27 listopada 2014

Essie: Virgin Orchid + SWATCHE

Hej,

Kolejna odsłona lakierów Essie. Po intensywnym noszeniu Sand Topez przyszedł czas na coś innego.


Miałam ochotę na coś w kolorze, ale ponieważ mój ostatni lakier na paznokciach lekko zabarwił moją płytkę (ciemny bordo z GR), postanowiłam zmienić na coś lżejszego, ale nie miałam pomysłu co.

Otworzyłam więc moje pudełeczko z lakierami i wybór padł na Essie - Virgin Orchid. Przyznaje, że nie jest to mój ulubiony lakier, ale zdecydowałam dać mu jeszcze jedną szansę.



Jest to brudno różowy kolor opalizujący na złoto. Kolor sam w sobie niezwykle ciekawy, ale jakoś tak sama nie wiem czy przemawia do mnie czy też nie. Poniżej przedstawiam kilka zdjęć - same oceńcie, bo jak już wspomniałam mam mieszane odczucia co do tego lakieru...

Dajcie znać jak Wam się podoba ten lakier.



Nie będę się rozpisywać o konsystencji czy pędzelku bo powtarzałabym się w każdym poście dotyczącym tychże lakierów.

Co do krycia to zdecydowanie trzeba nałożyć dwie warstwy, jedna po prostu przebija. Jeśli chodzi o nakładanie, to muszę przyznać, że nakłada się go całkiem dobrze a sam nie pozostawia smug, może z racji tego, że jest o wykończeniu perłowym.




Dziś, szybko ale pomyślałam, że czasem bardziej mile widziane są szybkie notki, niż rozpisywane się.

Dajcie mi znać czy wolicie szybkie notki czy też dłuższe wpisy, bo ja czasem wolę poczytać coś obszerniejszego - zwłaszcza jeśli chodzi o recenzję ale wybór należy do Was :)

Z mojej strony to tyle, czekam na Wasze komentarze i do następnego...

Dominika


środa, 26 listopada 2014

Makijaż - Sparkle Eve

Witam,

Dziś mam dla Was bardzo szybciutki post z propozycją makijażu. Tym razem jest to pierwszy z bardziej sylwestrowo-karnawałowych propozycji makijażowych.


Całość utrzymana w dość ciemnych tomach, ale przepięknie mieniących się w sztucznym świetle. Na wcześniej nałożony kremowy cień w tonacji grafitu nałożyłam brokat holograficzny a równą granicę roztarłam jasno brzoskwiniowym cieniem Makeup Geek, który delikatnie ocieplił całość. Wewnętrzny kącik to kombinacja miedzi i mocnego złota. Dół to przejście od grafitu poprzez zieleń aż do złota. Linię wodną rozjaśniłam cielistą kredką, bo mimo iż jest to makijaż wieczorowy nie chciałam aby wyszedł dość ciężko.


Konturowanie to przede wszystkim niezawodny puder HD od Inglota o numerze 505, szczyty kości policzkowych zaznaczyłam również niezastąpionym cień Shimma Shimma od Makeup Geek. Usta to kombinacja konturówki Golden Rose numer 506, matowej pomadki również z GR nr 10 oraz delikatnego błyszczyka z Models Own.

Listę oraz zdjęcia produktów jak również pędzli znajdziecie poniżej.


  • Podkład Bourjois 123Perfect - 51 Light Vanilla
  • Puder sypki Ben Nye - Fair
  • Kolektor Lasting Perfection Collection 2000 - 1 Fair
  • Kamuflaż Catrice - 010 Ivory
  • Cień w kremie Maybelline Colout Tattoo - 55 Immortal Charcoal
  • Cienie Inglot 114, 339, 333,418 
  • Cienie Makeup Geek - Gold Digger, Envy,Peach Smoothie
  • Holograficzny brokat
  • Bronzer Inglot 505 - puder do konturowania HD
  • Cień Makeup Geek - Shimma Shimma jako rozświetlacz
  • Żelowy Eyeliner NYX - Dark Brown 05
  • Cielista kredka do oczu - Rimmel Scandaleyes - Nude
  • Brwi - Anastasia Beverly Hills Dipbrow Pomada - Dark Brown
  • Usta - pomadka Golden Rose Velvet Matte 10
  • Konturówka - Golden Rose 506
  • Błyszczyk Models Own - Pink Wink
  • Tusz Max Factor 2000 Calorie - Curved Brush Volume & Curl


Jak zwykle zachęcam do odwiedzenia mojego profilu na MUG i kliknięcia serduszka jeśli makijaż przypadł Wam do gustu.


Jak Wam się podoba taka propozycja, nie jest trudna do wykonania, a myślę że ten brokat pięknie się mieni w sztucznym świetle. Dajcie znać czy lubicie takie iskrzące się makijaże czy obstajecie raczej przy czymś bardziej stonowanym.

Z mojej strony na dziś to wszystko i do następnego...

Dominika

niedziela, 23 listopada 2014

Zakupy z Polski

Witam,

We wcześniejszym poście poznałyście powód dla którego nie było mnie na blogu ponad 2 tyg. A dziś przyszedł czas podzielenia się z Wami moimi zakupami jakie udało mi się zrobić w czasie tego czasu jaki spędziłam w Polsce na kursie KLIK



Może nie jest tego sporo ale jak na mnie to i tak dość biorąc pod uwagę fakt że miałam do dyspozycji tylko bagaż podręczny i pewnego rodzaju ograniczenia.

Oczywiście jak na makijażystkę przystało skupiłam się na kolorówce, bo to najbardziej cieszy i w zasadzie to mi jest potrzebne. Co do pielęgnacji to zaopatrzyłam się zaledwie w dwie rzeczy, a mianowicie pastę do oczyszczania skóry z liśćmi manuka od Ziaji oraz odżywkę do rzęs z Eveline - zobaczymy jak się sprawdzi.


Mając sposobność zaopatrzyłam się w kilka rzeczy z mojego ulubionego Inglota, postanowiłam dokupić trzy pudry do konturowania HD 501, 502 i 504 ( pozostałe dwa czyli 503 i 505 kupiłam wcześniej ) oraz paletę do nich. Już niebawem podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami dotyczącymi tych pudrów bo mogłam je w pełni wypróbować na różnych typach cer, będąc na kursie.


Oczywiście nie zabrakło zakupu cieni ( tych nigdy za wiele ). Tym razem mój wybór padł na fiolety, zielenie a także na bardziej neutralne kolory. Z fioletów wybrałam jasny wrzos nr 392 w macie, perłowo-metaliczny średni fiolet nr 445 oraz zimny ciemny fiolet nr 377, który świetnie się sprawdzi do makijaży ślubnych.


Z zieleni wybrałam dwie ciemne, soczyste piękności 333 oraz 418.


Zaś neutralne kolory to piękny bardzo jasny beż ze złotymi drobinkami nr 463, śmietankowy opalizujący na róż nr 142, kolejna brzoskwinia do kolekcji nr 311 oraz matowy szary nr 339.


Kupiłam również kilka cieni sypkich oraz jeden słoiczek ozdób do ciała. Wybór padł na piękne kruszone pigmenty mieniące się złotem nr 24, starym złotem nr 37 i opalizujące na miedz nr 82 i róż nr 86. Ozdoba do ciała to niesamowity fioletowo-brązowy pyłek opalizujący na niebiesko nr 71.


Dodatkowo postanowiłam kupić róż w kremie w odcieniu brudnego różu nr 84 i rozświetlający puder sypki HD nr 42. Początkowo myślałam, że będzie świetnie się spisywał jako rozświetlacz na kości policzkowe, ale niestety jest tak subtelny, że nie da rady. Za to pięknie stapia się ze skórą i cudownie wygląda jako rozpromienienie skóry i nadanie jej świeżości. Jak wcześniej napomknęłam wybrałam nr 42, który jest delikatna brzoskwinią ze złotą poświatą.



Przechadzając się po galeriach nie omieszkałam wstąpić do sklepu Golden Rose i zaopatrzyć się w ich pomadki, konturówki oraz kredki do oczu na które była mega promocja bo jedna kosztowała 4,90 - zresztą w tej samej cenie były również konturówki. Grzechem byłoby nie skorzystać.

Zaopatrzyłam się w trzy pomadki jedną w macie z serii Velvet matte Lipstick w odcieniu bardzo zbliżonym do mojego koloru ust nr 10 oraz dwie mocniejsze z serii Vision Lipstick piękną śliwkową nr 125 oraz klasyczną czerwień nr 121.


Jeśli chodzi o konturówki mój wybór padł na nr 505, 506 i 520.


Natomiast kredki do oczu wybrałam w odcieniach brązów - jaśniejszego 408 i ciemniejszego 406, metalicznego fioletu 425 i białą 405



Nie zabrakło również lakierów, jeden z Golden Rose bardzo drobny holograficzny brokat nr 98 z serii Paris oraz większe również holograficzne drobiny z Catrice nr 50 Glitterazzi. Kupiłam je z myślą o moim niezastąpionym nudziaku z Essie - Sand Tropez, którego recenzję możecie znaleźć TUTAJ


Na koniec trzy ostatnie rzeczy jakie sobie kupiłam to Duraline, żel do brokatu Kryolan oraz tusz do rzęs z Wibo w różowym opakowaniu.

Dajcie znać czy miałyście już któryś z tych produktów i jak się u Was sprawdziły. Piszcie również czy macie ochotę jak recenzję któregoś z moich nowych zakupów.

A tym czasem dziękuję Wam za uwagę i do następnego...

Dominika


sobota, 22 listopada 2014

Intensywny Kurs Wizażu - Relacja i wrażenia

Witam,

Dziś post z wyjaśnieniem dlaczego nie było nie na blogu ponad 2 tygodnie. Jeśli śledzicie mnie na FaceBook'u to zapewne już wiecie, ale dla tych którzy tego nie robią bądź chcą się dowiedzieć czegoś więcej postanowiłam napisać szybki post właśnie z wyjaśnieniem i relacją.

Przyczyna jest dość prosta, otóż w tym czasie odwiedziłam Polskę, moich najbliższych a także wybrałam się na intensywny kurs wizażu.


W tym momencie może paść pytanie, dlaczego w ogóle robiłam taki kurs - postanowiłam go zrobić z kilku względów. Po pierwsze aby mieć dokument, że posiadam wiedzę na temat makijażu i wszystkich aspektów z tym związanych, tak aby móc z czystym sumieniem zacząć malować klientki. Drugim powodem była chęć sprawdzenia czy ja się w ogóle do tego nadaje, czy drzemie we mnie ta odrobina talentu, czy mam odpowiednie predyspozycje. 

Teraz po krutce powiem Wam jak to wszystko wyglądało. Kurs odbywał się w krakowskim oddziale polsko-francuskiej szkoły wizażu i charakteryzacji FAM. Zdecydowałam się na intensywny kurs wizażu, który obejmował między innymi takie zagadnienia jak higiena pracy wizażysty, podstawy dermatologii, korygowanie kształtu twarzy, światłocień w makijażu a także makijaż dzienny, wieczorowy, galmour, ślubny, praca na sztucznych rzęsach, makijaż kobiety dojrzałej oraz wiele innych.

Czas trwania kursu to 30 godzin lekcyjnych, które rozłożone miałam właśnie na mniej więcej 2 tygodnie. 

Zajęcia były ciekawe i pozwoliły sprawdzić moje umiejętności jakich nabyłam jako samouk oraz doszlifować to w czym nie czułam się zbyt pewnie. Dla mnie był to również swego rodzaju test mojej wiedzy z zakresu makijażu, nabrania pewności siebie i przede wszystkim praktyki na różnych osobach, a nie tylko na sobie. Zresztą jak wiadomo chcąc zacząć pracę jako makijażystka to właśnie praktyka czyni mistrzem :)

Przez cały kurs prowadziła mnie przesympatyczna wykładowczyni Pani Dominika, która okazała się bardzo pomocna i odpowiadała na każde zadane jej pytanie oraz udzielała wszelkich wskazówek jeśli chodzi o makijaże jakie miałam przyjemność tworzyć.

Jak już wcześniej wspomniałam miałam przyjemnośc wykonywać makijaże dzienne, wieczorowe, okolicznościowe, glamour, ślubne czy dla kobiet dojrzałych, a także mogłam poćwiczyć makijaż samych ust ( bo nie będę ukrywać, że jest on moją piętą Achillesową :)  ), ale dzięki tym lekcją już wiem co i jak mogę zrobić aby nadać ustą prawidłowy kształt. Pani Dominika pokazała mi również jak powinnam malować własne usta aby wydały się pełniejsze co dla mnie jest mega ułatwieniem bo teraz mogę to ćwiczyć i mam nadzieję, że już niebawem będę mogła pochwalić się moimi efektami na blogu w kolejnych odsłonach makijaży przygotowanych dla Was.

Z zajęć które miałam wyniosłam jedną bardzo ważną rzecz dla mnie samej - a mianowicie to, że uświadomiłam sobie, że umiem malować, nabrałam większej pewności siebie i poczucia, że sobie poradzę. To bardzo ważne bo brak wiary we własne możliwości chamował mnie bardzo długo, najpierw przed założeniem i prowadzeniem bloga a później przed rozpoczęciem pracy jako makijażystka.

Cóż jeszcze mogę Wam powiedzieć, dla mnie był to bardzo miły i owocny czas, poznałam wiele sympatycznych dziewczyn, z którymi pracowało mi się naprawdę dobrze. Czerpałam przyjemność z pracy jako makijażystka i wiem, że to jest to co chcę robić w przyszłości. 

Ok, nie zanudzam Was już więcej moimi wypocinami, dodam tylko, że jak zauważyłyśnie na początku posta, otrzymałam dyplom z którego jestem bardzo zadowolona.

Jeśli macie jakieś pytania, śmiało zadawajcie pod postem a ja już kończę na dziś. 

W najbliższych dniach postaram się nadrobić moją nieobecność wrzucając nowe posty. Najbliższy z moimi kosmetycznymi zakupami już niebawem.

Pozdrawiam Was i do następnego...

Dominika


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...